W zimowym oknie Arsenal ściągnął do siebie na wypożyczenie Martina Ødegaarda z Realu Madryt. Norweg wniósł do gry drużyny sporo jakości, a Mikel Arteta, menedżer drużyny, był z niego zadowolony.
Po zakończeniu wypożyczenia wrócił on jednak do Madrytu. Teraz ponownie pojawia się temat jego powrotu na Emirates Stadium, ale jednocześnie właściciele rozważają sprowadzenie innych piłkarzy na pozycję ofensywnego pomocnika.
Jednym z nich jest James Maddison. Anglik miał bardzo dobry początek poprzedniego sezonu. Znakomicie spisywał się wczesną jesienią, ale z czasem jego forma spadła. Menedżer Brendan Rodgers miewał z nim również problemy wychowawcze. Złamał on obowiązujące restrykcje i zjawił się na imprezie w domu innego piłkarza Leicester City - Ayoze Péreza.
Latem w kontekście 24-latka rozpoczęły się spekulację na temat jego przyszłości. „Lisy” nie chcą pozbywać się swojego ofensywnego pomocnika. Uważają, że w następnej kampanii będzie on pełnił ważną funkcję w drużynie.
Jednocześnie do sprzedaży może nakłonić ich wysoka oferta. Zdaniem dziennikarzy Sky Sports na stole musiałaby się pojawić kwota w wysokości aż 70 milionów funtów. Anglik wciąż ma ważny kontrakt do końca czerwca 2024 roku.
Warto jeszcze zaznaczyć, że kiedy Maddison trafiał do Leicester City z Norwich City, obie strony wpisały w umowę klauzulę, na mocy której „Kanarki” zagwarantowały sobie kilkanaście procent od przyszłego transferu 24-latka. Szczegóły nie zostały ujawnione, ale mówi się o 10-15%.
Właściciele „Lisów” chcą oczywiście, aby kwota transferu była jak najwyższa. Arsenal z kolei rozważa włączenie do całej transakcji Ainsleya Maitlanda-Nilesa, którym interesuje się menedżer Leicester City Brendan Rodgers.