We wrześniu reprezentacja Niemiec przegrała w meczu towarzyskim z Japonią 1:4, notując piąte z rzędu spotkanie bez zwycięstwa. Zaowocowało to zakończeniem współpracy z selekcjonerem Hansem-Dieterem Flickiem.
Zgodnie z doniesieniami Chrisa Bascombe'a początkowo na pierwszym miejscu na liście władz niemieckiej federacji piłkarskiej znajdował się Jürgen Klopp. Według niego doszło nawet do złożenia propozycji. Jak czytamy, została ona odrzucona przez 56-latka.
W przeszłości szkoleniowiec wielokrotnie podkreślał, że nie wybiega w przyszłość i w pełni skupia się na pracy na Anfield. Nie inaczej jest teraz.
- Budujemy tutaj Liverpool 2.0, chcemy ponownie zaatakować. Jestem lojalny wobec Liverpoolu. Moje serce jest tutaj. Nie można tak po prostu zapomnieć o tych ośmiu latach - przyznał niedawno w rozmowie z RTL.
Bascombe podkreśla, że niemieccy działacze zwrócili się do Kloppa jeszcze przed podjęciem kroków mających na celu zatrudnienie Juliana Nagelsmanna. Ten podpisał kontrakt ważny tylko do końca lipca 2024 roku.
Czy temat objęcia przez tego pierwszego reprezentacji, co byłoby dla niego pierwszym takim doświadczeniem w karierze, wróci? Pewnie tak. Jego umowa z Liverpoolem obowiązuje jednak aż do połowy 2026 roku.