„Żyrondyści” prezentują się w trwających rozgrywkach poniżej oczekiwań wielu kibiców i na domiar złego zmagają się z poważnymi problemami finansowymi.
Wśród nich znalazł się między innymi Laurent Koscielny, o czym otwarcie poinformował sam przedstawiciel klubu w rozmowie z „Sud Ouest”.
- Nie atakujemy żadnego gracza ani osoby. Ale podjęliśmy decyzję, że Laurent nie zakończy z nami sezonu i odejdzie z klubu w styczniu. Myślę, że nadal może grać w piłkę nożną, więc jeśli pomożemy mu, to opuści nas jako czynny zawodnik. Ma też prawo do przekształcenia się w kogoś innego. Możliwości jest wiele, wszystkie są na stole - powiedział właściciel Girondins de Bordeaux.
W międzyczasie 36-latek udzielił wywiadu „L’Équipe”, w którym zapewnił swoją gotowość do rozpoczęcia rozmów z klubem w celu pozostania w drużynie, bo chce jej pomóc utrzymać się w Ligue 1.
- Przyjąłem to do siebie bardzo mocno. Powiedzmy, że otrzymałem cios w twarz. Ale jestem fighterem, będę nadal walczył i robił wszystko, aby utrzymać wysoki poziom i pomóc kolektywowi. To, że klub już mnie nie chce, to sprawa osobista. Dotyczy to tylko mnie. Kiedy przychodzę do szatni, jestem zawodnikiem Girondins de Bordeaux i daję z siebie wszystko - zapewnił Koscielny.
- Moja pensja jest dla władz problemem. Rozumiem to w obecnym kontekście gospodarczym. Jestem jednak gotowy do wysłuchania innej propozycji i podjęcia rozmów. Opuszczenie Bordeaux? Niemożliwe. W każdym razie nie w ten sposób. Zamierzam zrobić wszystko, co tylko możliwe, aby pomóc klubowi się utrzymać - dodał defensor.
Francuz, który pełni formalnie funkcję kapitana „Żyrondystów”, wystąpił w tym sezonie w jedenastu meczach, w których zanotował jedną asystę.