Ofensywny zawodnik przystał po obiecujących występach w KRC Genk na propozycję wystosowaną przez działaczy drużyny „Mew” i przeniósł się do klubu z Premier League za rekordowe wówczas przeszło 15,5 miliona euro.
28-letni piłkarz nie potrzebował następnie zbyt wiele czasu na odnalezienie się w nowych realiach i już w czwartym sezonie należy do wyróżniających się graczy Brighton.
Leandro Trossard dostąpił dzięki temu zaszczytu zadebiutowania w reprezentacji Belgii i następnie znalazł się na celowniku kilku mocniejszych europejskich zespołów.
Żaden z nich nie palił się ostatnio do nawiązania rozmów z władzami „Mew” odnośnie ustalenia warunków ewentualnego transferu skrzydłowego, ponieważ jego kontrakt ulegał wygaśnięciu wraz z końcem czerwca 2023 roku.
Umowa podpisana przez ofensywnego zawodnika zawierała jednak klauzulę z opcją przedłużenia, z której przedstawiciele angielskiego klubu skorzystali w pierwszych dniach stycznia.
Wykonanie takiego ruchu przez Brighton nie przypadło najprawdopodobniej do gustu 28-latkowi, bo ten obejrzał ligowe starcie z Evertonem z pozycji rezerwowego, a potem w ogóle nie załapał się do kadry na pucharową potyczką z Middlesbrough.
Na tym problemy Trossarda w zespole się nie kończą, ponieważ Charlie Haffenden przekonuje, że ostatnie zachowanie Belga nie spodobało się menedżerowi Roberto De Zerbiemu, który postanowił odsunąć piłkarza od pierwszej drużyny „Mew”.
Na dziś trudno jeszcze wyrokować, czy zamieszanie wokół skrzydłowego skończy się zimowym transferem.
Nie jest jednak tajemnicą, że cieszył się on ostatnio poważnym zainteresowaniem Tottenhamu. A wcześniej w kontekście jego przeprowadzki wymieniano jeszcze Chelsea, Arsenal, Newcastle United czy Atlético Madryt.
Ofensywny piłkarz wystąpił w 17 meczach w tym sezonie, notując siedem trafień oraz trzy asysty.