Zespół Pepa Guardioli pozował oczywiście na zdecydowanego faworyta sobotniego starcia. Wydawało się, że nie powinien mieć większych problemów z Lyonem, któremu nie było dane nawet dokończyć sezonu Ligue 1.
To jednak podopieczni Rudiego Garcii okazali się górą i sprawili drugą z rzędu ogromną niespodziankę po wyeliminowaniu w 1/8 finału Juventusu.
Manchester City nie wszedł dobrze w ten mecz. Atakom brakowało tempa, co przekładało się na niewielką liczbę klarownych sytuacji bramkowych. Lyon z kolei wyczekiwał swojej szansy i doczekał się.
Pierwszy cios zadał Maxwel Cornet w 24. minucie, wykorzystując zamieszanie tuż za polem karnym City i dalekie wyjście Edersona z bramki.
W drugiej połowie City zaczęło przyśpieszać. Ataki coraz bardziej zazębiały się i stanowiły większe zagrożenie dla defensywy Lyonu, aż w 69. minucie precyzyjnym uderzeniem popisał się Kevin de Bruyne po podaniu Raheema Sterlinga.
Tego samego Sterlinga, który już przy stanie 1-2 zmarnował kapitalną sytuację, gdzie wystarczyło dostawić nogę i skierować piłkę do pustej już bramki.
O awansie Lyonu przesądziły bramki Moussy Dembele, obie zdobyte po szybkich kontrach.
Tym samym niespodziewanie czekają nas niemiecko-francuskie półfinały. We wtorek o 21 zmierzą się RB Lipsk z Paris Saint-Germain a w środę Bayern Monachium z Olympique'iem Lyon.