Blisko 23-letni skrzydłowy stał się łakomym kąskiem dla wielu zespołów po zanotowaniu spadku z „Szerszeniami” do Championship.
W zaistniałej sytuacji drużyny zainteresowane jego usługami liczyły na to, że przedstawiciele ekipy z Vicarage Road obniżą swoje wygórowane oczekiwania w stosunku do kwoty odstępnego za Ismaïlę Sarra i zgodzą się go sprzedać za dość promocyjną cenę.
Nic takiego jednak nie nastąpiło i ostatecznie Senegalczyk pozostał w Watfordzie, któremu stara się pomóc wrócić na poziom Premier League za sprawą pięciu strzelonych goli oraz sześciu zanotowanych asyst w dotychczas 24 rozegranych meczach o punkty.
Agent ofensywnego piłkarza przyznał jednak otwarcie, że niewiele brakowało do tego, aby jego klient po względnie udanej pierwszej części sezonu wrócił do najwyższej klasy rozgrywkowej w Anglii, ponieważ bardzo mocno o jego pozyskanie zabiegał Liverpool.
- Kilkanaście dni temu byliśmy na etapie finalizacji umowy z Liverpoolem, która pozwoliłaby Sarrowi związać się z „The Reds”. Wszystko mieliśmy dogadane - miesięczne zarobki i czas trwania umowy. Poprosiłem nawet Sadio Mané o to, aby znalazł mu mieszkanie. Ostatecznie cała operacja upadła, bo klub nie był w stanie wyłożyć 40 milionów euro na zamknięcie transferu. Trzeba sobie szczerze powiedzieć, że angielskie drużyny, które nie tak dawno dominowały na rynku mają teraz ogromne problemy z zebraniem funduszy, co pokazuje jak głęboki kryzys dotknął piłkę nożną - przyznał Thierno Seydi.
Jeżeli przedstawiciel Senegalczyka nie tworzy jakieś medialnej gierki, to możemy spodziewać się powrotu tematu sprowadzenia 23-latka przez ekipę z Anfield po zakończeniu obecnego sezonu.