Czechy i Słowacja plasują się w światowej czołówce pod względem liczby zakażeń na jednego mieszkańca i tempa wzrostu liczby zakażonych. W związku z tym pierwszy z tych krajów wprowadził stan wyjątkowy, a drugi lockdwon. Obostrzenia dotyczą też imprez sportowych, a więc także meczów piłkarskich.
W Czechach od piątku od godziny 18:00 na stadion wejść będzie mogło maksymalnie 1000 osób. Każda z nich musi być zaszczepiona lub mieć status ozdrowieńca. Przypomina to więc zasadę 2G, która obowiązuje na większości obiektów klubów Bundesligi. Czwartkowe mecze Ligi Konferencji, w których Slavia podejmuje Feyenoord, a Jablonec mierzy się z AZ, odbywają się jeszcze przy większej publiczności (choć mistrzowie kraju i tak sami znacząco ograniczyli liczbę wejściówek dopuszczonych do sprzedaży).
Jeszcze bardziej surowy okazał się sanepid na Słowacji. W tym kraju przerwane zostały wszystkie sportowe rozgrywki poza dwoma najwyższymi ligami hokeja i piłki nożnej i najwyższymi ligami kilku innych dyscyplin. Obowiązkowe jest testowanie wszystkich członków sztabów i zawodników, a co najważniejsze, wydarzenia muszą się odbywać bez udziału publiczności.
Ucierpiał na tym przede wszystkim Slovan Bratysława, który swój bezpośredni mecz o wyjście z grupy Ligi Konferencji z PAOK-em Saloniki reklamował jako „Mecz roku”. Ostatecznie z trybun stadionu w stolicy będzie mogło go na drodze wyjątku obejrzeć zaledwie dwustu fanów. Dopuszczenia sprzedaży takiej liczby biletów wymagały przepisy UEFA. Europejskiej federacji dodatkowo przypadły w udziale 62 z nich, a dziesięć musiało zostać przeznaczone dla gości z Grecji.
Lockdown na Słowacji potrwa dwa tygodnie. Nowe obostrzenia w Czechach przewidziano na okres trzydziestu dni. Ostatnio o zamknięciu stadionów dla kibiców zdecydowała też Saksonia. W innym niemieckim landzie - Bawarii - dopuszcza się zapełnienie obiektu w 25 procentach.