- Oczywiście znam wielu ludzi w świecie futbolu i dowiedziałem się po wszystkim, że w lutym, marcu i kwietniu prowadzono rozmowy z trzema lub czterema menadżerami. Wiem, że trwały dyskusje z Pepem Guardiolą i Carlo Ancelottim. Z tymi samymi ludźmi, którzy z nimi rozmawiali, usiadłem do obiadu przed finałem Pucharu Anglii. Byli niczym Judasz. Ufałem prezesowi Khaldoonowi al-Mubarakowi w 100%, ale nie tym dwóm innym chłopakom. Prawdopodobnie, on tylko podążył ich śladem. Niektórzy ludzie po prostu nie mają odwagi porozmawiać twarzą w twarz. Nawet Khaldoon nie powiedział mi w cztery oczy, co się dzieje. Nie potrafił po prostu przyjść i powiedzieć: "Pracowaliśmy razem cztery lata, wygraliśmy wszystko, jesteśmy szczęśliwi, ale teraz zadanie się kończy". Zamiast tego, spiskowali za moimi plecami i zwolnili na dwa mecze przed końcem sezonu. Nie miałem nawet okazji powiedzieć "do widzenia" kibicom Manchesteru City - stwierdził Włoch, aktualnie pracujący już z powodzeniem w Galatasaray.
Tymi wspomnianymi "dwoma chłopakami" są Hiszpanie Ferran Soriano i Txiki Beguiristain, pełniący odpowiednio funkcje dyrektora wykonawczego i dyrektora sportowego.
Mancini z City został zwolniony w maju, a zastąpił go ostatecznie Manuel Pellegrini. Włoch wcześniej zdążył już zasłynąć wypowiedziami, w których przypisywał sobie sporą część zasług za grę "The Citizens" w bieżącym sezonie (więcej: http://www.transfery.info/62161,mancini-forma-city-to-efekt-mojej-pracy).