Nominalny środkowy obrońca wiele sobie obiecywał po wejściu na seniorski poziom i liczył na stopniowe odgrywanie coraz ważniejszej roli w szeregach Legii Warszawa po zakończeniu serii wypożyczeń do Ruchu Chorzów, Śląska Wrocław i Wisły Kraków. W większości tych ekip nie udało mu się wywalczyć pewnego miejsca w wyjściowym składzie. Z tego też powodu 24-letniemu zawodnikowi było niezwykle trudno zrealizować założony przez siebie plan.
W początkowej fazie trwających jeszcze rozgrywek otrzymał jednak niespodziewaną szansę od ówczesnego trenera Czesława Michniewicza, występując w kilku spotkań w eliminacjach Ligi Mistrzów oraz kluczowym dwumeczu z Slavią Praga o awans do fazy grupowej Ligi Europy.
Później wypadł z kadry „Wojskowych”, by powrócić do niej na ostatnie pojedynki rundy jesiennej i pierwszy wiosennej, a potem znów zasiadać najwyżej na ławce rezerwowych.
Brak stabilizacji w wykonaniu Mateusza Hołowni nie wskazuje na to, żeby otrzymał interesującą go ofertę przedłużenia współpracy z Legią Warszawa. Jednocześnie nie narzeka on na brak zainteresowania ze strony innych polskich klubów.
Piotr Koźmiński z „WP SportoweFakty” przekonuje nawet, że obecnie najmocniej o względy defensora zabiegają Górnik Zabrze oraz Arka Gdynia. Szczególnie tej pierwszej drużynie zależy na możliwie jak najszybszym zrealizowaniu transakcji, bo „Żółto-Niebiescy” nie są jeszcze w żadnym stopniu pewni zaliczenia powrotu do Ekstraklasy.
Klub prowadzony przez Jana Urbana postrzega 24-letniego zawodnika jako następcę odchodzącego Piotra Wiśniewskiego, który ma ofert z ekip występujących we Włoszech, Francji, Belgii oraz Szkocji.
Hołownia nie jest także jedynym graczem Legii Warszawa znajdującym się na celowniku Górnika. Poza nim zabrzanie celują też w zakontraktowanie Szymona Włodarczyka.
Środkowy obrońca rozegrał łącznie 19 meczów dla „Wojskowych” w tym sezonie, notując w nich bramkę i asystę.