25-latek niespodziewanie upadł na murawę. Momentalnie zaczęto masować jego serce, aby przywrócić je do pracy. Zanim ambulans dotarł do nieprzytomnego człowieka, minęło trochę czasu. Źle zaparkowany samochód zablokował wjazd i trzeba było wybić szybę. Stracono około 3 minuty, może najważniejsze 3 minuty życia Morosiniego. Chwilę później odwieziono go karetką do szpitala Santo Spirito. Lekarze niestety nie byli w stanie uratować Włocha przed śmiercią.
Męczennik Morosini
Wczoraj (14.04) na atak serca zmarł włoski piłkarz, Piermario Morosini. Przedwcześnie zakończył życie, które od samego początku było definicją cierpienia.
Jego życie przypominało horror, który zakończył się dramatycznie. Został osierocony jako nastolatek. Gdy miał 15 lat, zmarła jego matka, Camilla. 2 lata później odszedł jego ojciec, Aldo. Niedługo po tych wydarzeniach, jego niepełnosprawny brat popełnił samobójstwo. Jedyną żyjącą osobą pozostaje więc starsza siostra piłkarza.
- To niewiarygodne przeznaczenie. Może teraz przytulić swoją rodzinę – mówił wstrząśnięty Roberto Baronio, kolega z czasów gry w Udinese.
Kariera Morosiniego jakiś czas temu zapowiadała się świetnie. Dla reprezentacji grał we wszystkich kategoriach wiekowych od U-17 do U-21. Z ostatnią brał udział w Mistrzostwach Europy, które odbyły się w 2009 w Szwecji. Debiut w Udinese zaliczył, gdy miał 19 lat. Zagrał 5 spotkań ligowych, 3 w Pucharze Włoch oraz wystąpił w meczu Pucharu UEFA w sezonie 2005/2006.
Jednak potem coś zablokowało jego rozwój. Szukał szans w różnych klubach, do których był wypożyczany. Nigdy jednak nie potrafił wrócić i wywalczyć miejsca w swojej drużynie. Ten sezon zaczął w Udinese, ale nie wystąpił w żadnym spotkaniu aż do stycznia, kiedy to wypożyczono go do Livorno.
- Są takie rzeczy, które wywierają na ciebie wpływ i zmieniają twoje życie – mówił Piermario w 2005 roku.
- W tym samym czasie wypełnia cię gniew, który pomaga w osiąganiu wszystkiego, co było marzeniami również rodziców. Chciałbym zostać profesjonalnym piłkarzem głównie dla nich, ponieważ wiem, że to by ich bardzo uszczęśliwiło. Jestem podwójnie zmotywowany - dodał.
Trener klubu, w którym Morosini się wychował, Atalanty, zapamiętał go jako „niesamowicie miłego, młodego chłopaka ze smutną twarzą.”
- Myślałem, że życie wystawiło go już na wystarczającą próbę. Jednak się myliłem, spotkała go niesamowita tragedia – mówił jego pierwszy trener, Mino Favini.
- Mario był bardzo nieszczęśliwy, ale pomimo tego, zawsze był z kolegami z drużyny. Nigdy nie było najmniejszego problemu ze zdrowiem, testy przechodził bezproblemowo. Jesteśmy zmuszeni robić badania raz w roku i weryfikować wszystko na bieżąco – dodał Favini.
Prezes FIFA, Sepp Blatter, za pomocą oficjalnego Twittera złożył kondolencje.
- Tragedia, która dotknęła ludzi, którzy go kochali, przynosi wielką dawkę bólu i cierpienia wszystkim fanom futbolu. Pomimo braku fizycznej możliwości bycia przy bliskich mu osobach, chcę podkreślić, że duchem jestem z nimi.