Kontuzja Leroya Sané zmusiła działaczy z Etihad Stadium do szybkiego działania na rynku transferowym w samej końcówce okna. Wybór „Obywateli” padł na Mahreza i choć kluby podjęły próbę negocjacji, do transakcji nie doszło. Między żądaniami Leicester a ofertą z Manchesteru była spora różnica, a strony nie miały czasu, by ją zniwelować. Algierczyk czuje się jednak poszkodowany przez swojego pracodawcę.
Oferta z City bardzo ucieszyła skrzydłowego, który widział w tym szansę spróbowania swoich sił w większych klubie, o czym marzy już od dłuższego czasu. Piłkarz złożył prośbę o transfer i czekał na rozwój wypadków, ale gdy transfer upadł, miał być bardzo załamany. Mahrez źle zniósł fakt, iż nie będzie mógł się przeprowadzić, nie pojawił się nawet na czwartkowym treningu. Teraz może ponieść tego konsekwencje.
Działacze Leicester nie zamierzają tolerować takiego zachowania, dlatego chcą dać jasny sygnał, iż kolejne takie ekscesy w wykonaniu zawodników nie mogą mieć miejsca. Według informacji „Daily Mail”, klub planuje nałożyć na zawodnika karę w wysokości 200 tysięcy funtów, czyli mniej więcej równowartość jego dwóch tygodniówek.
Na tym się nie skończy. „Lisy” najprawdopodobniej wewnętrznie zdyskwalifikują gracza z meczu ze Swansea City. Oznacza to, że do pierwszego składu Mahrez powróciłby najwcześniej 10 lutego, kiedy to Leicester zmierzy się na wyjeździe z... Manchesterem City.
Mahrez wciąż jest załamany ze względu na niepowodzenie w sprawie transferu. Jego zachowanie wywołało niemałe zdziwienie wśród piłkarzy mistrzów Anglii z 2016 roku. Mimo to większość z nich rozumie ambicje 26-latka, dlatego odbudowa relacji nie będzie problemem.