Mihajlović zadziwił cały piłkarski świat. Chory na białaczkę Serb wrócił na ławkę trenerską Bologny!

fot. Bologna
Norbert Bożejewicz
Źródło: Sky Sport | Transfery.info

Siniša Mihajlović poprowadził Bolognę w meczu pierwszej kolejki Serie A przeciwko Hellasowi Verona (1:1).

Serb poinformował w połowie lipca, że wykryto u niego ostrą białaczkę szpikową i musi poddać się natychmiastowemu leczeniu.

- Stawiam czoła chorobie i jestem pewien, że ją pokonam. Jestem gotowy do walki i wiem, że wyjdę zwycięsko z tego pojedynku - powiedział szkoleniowiec na konferencji prasowej przed udaniem się na dłuższy okres do szpitala.

- Zapobieganie jest ważne. Nie możemy myśleć, że jesteśmy niepokonani. To był ogromny cios, a teraz mam nadzieję, ponieważ wykryliśmy tę chorobę na czas. Muszę walczyć z nią, bo to nie tylko koszmar. Bądźcie spokojni: wygram, ponieważ zawsze wygrywam, a po zwycięstwie będę bardziej dojrzałym mężczyzną. W życiu nikt nigdy mi niczego nie dał za darmo - dodał 50-latek.

Przedstawiciele klubu nie myśleli ani przez chwilę, aby zatrudnić kogoś w miejsce Sinišy Mihajlovicia i pod nieobecność trenera powierzyli drużynę jego asystentom, którzy za sprawą nowoczesnych technologii byli stale monitorowani i wspierani przez Serba w trakcie okresu przygotowawczego.

Po jego zakończeniu szkoleniowiec otrzymał zgodę od swoich lekarzy na chwilowe opuszczenie szpitala i po ponad 40 dniach od rozpoczęcia chemioterapii dołączył do pierwszego zespołu kilkadziesiąt minut przed rozpoczęciem pierwszego spotkania w tym sezonie Serie A i następnie zasiadł na ławce rezerwowych, aby osobiście poprowadzić Bolognę w pojedynku przeciwko Hellasowi (1:1).

Piłkarze starali się zrobić wszystko, co w ich mocy, aby sprawić Serbowi miły prezent w postaci zwycięstwa, ale niestety tylko zremisowali z beniaminkiem, który przez większą część spotkania grał w osłabieniu po czerwonej kartce otrzymanej przez Pawła Dawidowicza.

Siniša Mihajlović nie przebywał na ławce trenerskiej do ostatniej minuty meczu i chwilę przed jego końcem opuścił stadion po założeniu na twarz maski ochronnej, która miała w pewnym stopniu uchronić go przed złapaniem jakiejś drobnej infekcji, ponieważ jego układ odpornościowi jest obecnie bardzo osłabiony.

Zawodnicy po końcowym gwizdku sędziego nie ukrywali radości z faktu powrotu szkoleniowca i wierzą, że wkrótce wróci do nich już na stałe.

- Stracił trochę na wadze, ale determinacja i pasja były u niego takie same jak zawsze. Już miesiąc temu trener zapowiedział nam, że chce być z nami podczas spotkania inauguracyjnegu. Nie sądziliśmy jednak, że tak naprawdę się stanie. Zaskoczył nas i byliśmy naprawdę szczęśliwi. Szkoda tylko, że nie potrafiliśmy odpłacić się mu zwycięstwem - powiedział Riccardo Orsolini.

Zobacz również

Zobacz ostatnie transfery Jens Gustafsson wziął gracza Pogoni Szczecin na „poważne rozmowy”. „Musi lepiej reagować” Finał Pucharu Polski: Składy na Pogoń Szczecin - Wisła Kraków [OFICJALNIE] Na to czekał Xavi. FC Barcelona o krok od wyczekiwanego transferu Sensacyjny transfer Roberta Lewandowskiego?! Polak na szczycie listy życzeń 14-letni cel Manchesteru City z bezprecedensową umową. Pozostało wydanie komunikatu Legia Warszawa nie wydała zgody na występ wypożyczonego bramkarza w bezpośrednim meczu Kibice Wisły Kraków harcują przed finałem Pucharu Polski. „Mały remont w Stolicy” [FOTO]

Najnowsze informacje

Ekstra

Ekstra

Nasi autorzy