Jeszcze niedawno Kolumbijczyk przyznawał, że po udanym mundialu chciałby powalczyć o miejsce w składzie Barcelony. Mało jednak wskazuje na to, by jego sytuacja miała się znacznie poprawić w nadchodzącym sezonie, ponieważ trener Ernesto Valverde wciąż widzi w nim jedynie rezerwowego. To skłania zawodnika do poważnego przemyślenia napływających ofert.
Chęć sprowadzenia gracza wyrażają głównie ekipy z Premier League z Evertonem, Leicester City i West Hamem na czele. Według portalu Goal.com, walkę o względy samego piłkarza wygrali liverpoolczycy. W ostatnich dniach działacze z Goodison Park pozostawali w kontakcie z otoczeniem 23-latka i przedstawili swoją wizję rozwoju zespołu oraz jaką rolę miałby pełnić w nim Mina.
Projekt przypadł do gustu piłkarzowi, który przez pośredników ustalił warunki swojej umowy i wyraził zgodę na przeprowadzenie operacji. Oznacza to, że teraz porozumieć się muszą już tylko kluby.
Kilka dni temu pojawiły się doniesienia, jakoby „The Toffees” oferowali za gracza około 30 milionów euro. „Goal” twierdzi jednak, że ta kwota jest znacznie niższa i wynosi 17 milionów euro plus ewentualne bonusy. Taka propozycja daje Barcelonie niewielki zarobek w zestawieniu z wydanymi zimą około 12 milionami. Katalończycy są jednak gotowi to rozważyć, o ile w umowie znajdzie się możliwość ponownego sprowadzenia obrońcy do Barcelony. Strony nadal negocjują, ale Anglicy są dobrej myśli.
Mina od dłuższego czasu był przymierzany do Barcelony, która o wiele wcześniej zapewniła sobie możliwość jego sprowadzenia po okazyjnej cenie. Teoretycznie klauzula miała być aktywowana tego lata, lecz ze względu na sytuację kadrową klub postanowił dopłacić i już teraz ściągnąć utalentowanego Kolumbijczyka. Początki na Camp Nou nie były dla zawodnika jednak udane ze względu na brak możliwość regularnej gry. Najpierw planowano jedynie wypożyczenie, ale z czasem pojawił się pomysł sprzedaży, który może zostać wkrótce zrealizowany.