Ekipa z Buenos Aires przeżywa bardzo burzliwy okres w obliczu odbywających się wkrótce wyborów prezydenckich. Walka poszczególnych członków o przejęcie władze w klubie odsunęła ich od wspólnego osiągnięcia wyznaczonych celów sportowych.
Co prawda drużyna prowadzona jeszcze nie tak dawno przez Jorge Almiróna dotarła do wielkiego finału Copa Libertadores, gdzie stanęła przed szansą na wywalczenie po raz siódmy w historii tytułu najlepszego zespołu w Ameryce Południowej.
Niestety uznała w nim wyższość Fluminense, co wpłynęło na odejście argentyńskiego szkoleniowca i tymczasowe powierzenie zespołu w ręce Mariano Herróna.
Postawiono przed nim bardzo trudny cel w postaci uzyskania wyniku gwarantującego Boca Juniors miejsce w elitarnych rozgrywkach w przyszłym sezonie. Ten mógł zrealizować w dwóch ścieżkach - poprzez ligę lub wygranie pucharu.
W drugim przypadku nie znalazł sposobu na pokonanie w półfinale Club Estudiantes de La Plata, a w pierwszym zgromadził siedem z dziewięciu możliwych do zdobycia punktów, co okazało się niewystarczające do zajęcia czwartego miejsca w tabeli, dającego prawo gry w play-offach o Copa Libertadores.
Ekipie z Buenos Aires zabrakło dwóch „oczek” do wywalczenia tej pozycji i w finalnym rozrachunku uplasowała się na szóstej lokacie z prawem do udziału w Copa Sudamericana (odpowiednik naszej Ligi Europy).
Boca Juniors straci przez to szansę na utrzymanie bieżącego poziomu finansowania oraz utrudni sobie poruszanie się po rynku transferowym.
Niemniej jednak ten sezon mógł się dla utytułowanego zespołu skończyć znacznie gorzej. Pokazuje to między innymi przypadek z 2016 roku, kiedy nie awansował on do żadnych międzynarodowych zmagań.