„Blaugrana” zajęła trzecie miejsce w grupie E Ligi Mistrzów, co oznaczało spadek do Ligi Europy i wątpliwy „prestiż” udziału w turnieju, w którym nie rywalizowała od sezonu 2003/2004.
Xavi oraz jego podopieczni potraktowali to wszystko jak wyzwanie. W 1/16 finału zespół pokonał SSC Napoli, a 1/8 finału poradził sobie z Galatasaray.
Wicelider LaLigi nie zagra jednak w półfinale, bowiem w fazie ćwierćfinałowej lepszy okazał się Eintracht Frankfurt.
Pierwsze spotkanie „Duma Katalonii” zremisowała 1:1. W rewanżu na Camp Nou nic nie układało się po myśli drużyny z Hiszpanii. Już po czterech minutach prowadzili Niemcy, a to za sprawą bramki z rzutu karnego Filipa Kosticia. Ten sam zawodnik trafił do siatki także w drugiej połowie, ale przedtem na 2:0 fantastyczny strzałem w górny róg popisał się Rafael Borré.
FC Barcelona zaczęła odrabiać starty dopiero w doliczonym czasie gry. Najpierw do siatki w ładnym stylu trafił Sergio Busquets, a potem rzut karny na gola zamienił Memphis Depay. Na więcej zdecydowanie zabrakło już czasu. Tym samym sensacja stała się faktem.
Jeszcze przed pierwszym gwizdkiem arbitra Xavi uderzał w Realu Madryt, podkreślając, że w Katalonii najważniejszy jest styl. Fakty są jednak takie, że „Królewscy” są w półfinale Ligi Mistrzów, a klub dowodzony przez Joana Laportę walczy już tylko na jednym froncie i są to rozgrywki ligowe.