Środkowy napastnik ubiegłego lata został wystawiony przez paryżan na listę sprzedażową, ale chociaż chętnych nie brakowało, zawodnik nie zmienił pracodawcy.
W końcówce okna o Francuza najmocniej zabiegał Eintracht Frankfurt, który liczył, że to właśnie on zajmie miejsce odchodzącego Randala Kolo Muaniego.
Hugo Ekitike odmówił przeprowadzki, a „Orły” zostały bez następcy kluczowego piłkarza.
Ta decyzja prędko odbiła się 21-latkowi czkawką. Klub odstawił go na boczny tor i od września nie był on brany pod uwagę przy ustalaniu składu.
Piłkarz poszedł po rozum do głowy i otworzył się na styczniowy transfer.
W kolejce ustawiły się VfL Wolfsburg, Wolverhampton Wanderers. Crystal Palace czy West Ham United. Największą determinacją wykazał się jednak Eintracht Frankfurt.
To najwidoczniej zaimponowało graczowi, bo zgodził się on na dużą obniżkę pensji, a przy tym zaczął dążyć do rychłego opuszczenia Parc des Princes. Mistrzowie Francji chcieli ugrać jak najwięcej i to się im udało.
Operacja odbyła się na mocy wypożyczenia z opcją kupna szacowaną aż na 30 milionów euro.
Jej aktywacja wiązałby się z przeprowadzeniem rekordowego transferu. Jak dotąd szósta siła niemieckiej ekstraklasy zapłaciła najwięcej 22,34 miliona, a kosztował tyle Luka Jović.
Wracając do Ekitike, w koszulce PSG zgromadził 33 występy okraszone czterema trafieniami i taką samą liczbą asyst.