„The Reds” przegrali wyraźnie w początkowej fazie okna transferowego rywalizację z Realem Madryt o Auréliena Tchouaméniego i później nie poszukiwali opcji awaryjnej do wzmocnienia środka pola.
Ten fakt mocno zemścił się na ekipie z Anfield w pierwszych meczach sezonu, kiedy to z uwagi na kontuzje z kadry wypadli Naby Keïta, Thiago, Alex Oxlade-Chamberlain i Fabinho.
Z tego powodu w strukturach Liverpoolu zapadła decyzja o konieczności ściągnięcia środkowego pomocnika.
Utytułowana drużyna obudziła się bardzo późno z tą myślą i straciła szanse na sprowadzenie naprawdę solidnej klasy zawodnika. Dlatego też została zmuszona do znalezienia najlepszej dla siebie opcji tymczasowej i za taką uznała sięgnięcie po Arthura z Juventusu.
Brazylijczyk przeniósł się do „The Reds” w ramach wypożyczenia za 4,5 miliona euro oraz bonus w wysokości 0,3 miliona euro. Ponadto w porozumieniu, wbrew wcześniej podawanym informacjom, znalazła się opcja wykupu ustalona na poziomie 37,5 miliona euro.
Środkowy pomocnik nie odgrywał istotnej roli w szeregach „Starej Damy”, która z zadowoleniem przyjęła nadesłaną ofertę przez ekipę z Anfield.
26-letni piłkarz trafił na Allianz Stadium za 76 milionów euro z Barcelony w ramach wymiany za Miralema Pjanicia we wrześniu 2020 roku.
Od tego czasu wystąpił w 63 meczach, notując trafienie oraz asystę.
Arthur stał się czwartym letnim nabytkiem Liverpoolu. Przed nim do angielskiego zespołu dołączyli Darwin Núñez, Fábio Carvalho i Calvin Ramsay.