Trener lidera rozgrywek we wtorkowy wieczór obejrzał trzecią w tym sezonie żółtą kartkę. Stało się to podczas rywalizacji z Luton Town za naruszającą przepisy celebrację po golu Declana Rice'a w ostatniej akcji.
Kluczowy środkowy pomocnik „Kanonierów” i reprezentacji Anglii zdobył zwycięską bramkę, ustalając wynik na 4:3 dla swojej ekipy w ósmej minucie doliczonego czasu.
Dający się poznać z wybuchowej strony w ważnych momentach spotkań Arteta eksplodował z radości wraz ze wszystkimi członkami na swoim stanowisku przy linii bocznej, opuszczając strefę przeznaczoną dla trenerów. Taki czyn egzekwowany jest karą indywidualną w postaci żółtego kartonika.
To już trzeci raz, kiedy 41-latek trafił do notesu sędziego. Regulamin Premier League przewiduje, że w tym przypadku u szkoleniowców ta liczba równa się z zawieszeniem na jedno spotkanie.
– W takim momencie nie mógłbym usiedzieć w miejscu. To były czyste emocje. Skoro za to należała się żółta kartka... to widocznie się należała – powiedział uradowany Arteta w rozmowie na gorąco dla beIN Sport.
To bardzo ważny komplet „oczek” dla londyńczyków. Dzięki niemu zapewnili sobie dalszy pobyt na szczycie tabeli.
Należy też pamiętać, że były asystent Pepa Guardioli oczekuje ostatecznej decyzji co do wymierzenia kary od FA za wygłaszane komentarze wobec sędziów za pracę nad spotkaniem Newcastle – Arsenal. „Sroki” wygrały w kontrowersyjnych okolicznościach, a Arteta bez skrupułów nazwał postępowanie arbitrów boiskowych i VAR „haniebnym”.