Z powodu dużej liczby zakażeń koronawirusem w szeregach gospodarzy sobotniego spotkania, musieli oni wyjść na boisko w dziewięcioosobowym składzie. Po przerwie na boisku pojawiło się już tylko siedmiu piłkarzy Belenenses, a gdy jeden z nich zgłosił kontuzję, sędzia musiał przedwcześnie zakończyć spotkanie.
Cały piłkarski świat jest zgodny co do tego, że mecz powinien zostać przełożony. Takiej możliwości nie przewidywał jednak regulamin portugalskiej ekstraklasy. Nieprzystąpienie do gry poskutkowałoby odjęciem punktów, na co walczący o utrzymanie piłkarze „O Belém” nie mogli sobie pozwolić.
Sytuację w oficjalnym oświadczeniu skomentował inny klub ze stolicy kraju i jego aktualny mistrz - Sporting.
„Nie potrafimy skomentować tego, co wydarzyło się na Estádio Nacional. Głębokiej refleksji wszystkich tych, którzy bronią zasad fair-play, wymaga to, co doprowadziło do tego, że taka sytuacja była możliwa. Zasługuje to na uwagę instytucji narodowych najwyższego szczebla i na pewno wzbudzi zainteresowanie za granicami kraju jako kolejny czarny punkt w historii portugalskiej piłki i tak już podejrzewanej o korupcję.
Cały portugalski futbol został i kluby, który są jego częścią, poważnie ucierpiały w sobotni wieczór. To, co się dzieje, ma poważne konsekwencje dla wiarygodności ligi i odpowiedzialnej za jej organizację instytucji. Sytuacja nie może lub nie powinna pozostawić nikogo obojętnym. Gdyby tak się stało, portugalska piłka nożna nigdy nie będzie traktowana poważnie.
Sporting CP to klub z wartościami i zasadami, których nigdy nie porzuci i uważa, że to, co się stało, to hańba dla portugalskiego futbolu.” - napisano na stronie internetowej „Lwów”.