Dziewięciokrotny reprezentant Francji potraktował swoje przybycie do „Źrebaków” w połowie 2019 roku jako następny etap w karierze przed zaliczeniem transferu do jeszcze mocniejszego klubu.
Środkowy napastnik, mogący także występować na obu skrzydłach, zaliczył solidne wejście do gry w niemieckim zespole. W trzecim sezonie zmagał się jednak z problemami zdrowotnymi, co wpłynęło na niechęć poszczególnych zespołów do spełnienia oczekiwań Borussii Mönchengladbach.
W efekcie Marcus Thuram przystąpił do trwających rozgrywek z obowiązującym jeszcze przez rok kontraktem i nieprzejawianiem chęci do jego odnowienia.
Przedstawiciele ekipy z Borussia-Park zdawali sobie sprawę z podjętego ryzyka, ale postawili wyżej na szali kwestie sportowe niż finansowe z jednoczesnym pozostawieniem sobie światełka w tunelu do ewentualnego przekonania piłkarza do podpisania nowej umowy.
25-letni zawodnik nie zmienił jednak swojego nastawienia, o czym otwarcie powiedział dyrektor sportowy Roland Virkus, co definitywnie zamyka kwestię zatrzymania Francuza na dłużej w zespole „Źrebaków”.
- Musimy zaakceptować, że są większe kluby, do których Marcus chciałby pójść. Fakt, że gracze opuszczają nas za darmo, nie jest pozytywną sytuacją i nie mogę tu nikogo oszukiwać - stwierdził działacz w rozmowie ze Sport1.
Środkowy napastnik cieszy się zainteresowaniem ze strony drużyn rywalizujących w najwyższych klasach rozgrywkowych w Anglii, Hiszpanii oraz we Włoszech. W trakcie zimowego okienka transferowego najwięcej mówiło się o jego ewentualnej przeprowadzce do Chelsea.
Thuram wystąpił w 22 meczach w tym sezonie, strzelając w nich czternaście goli i zaliczając cztery asysty.