Do kontrowersyjnej sytuacji doszło podczas sobotniego meczu kwalifikacji EURO U-19 kobiet. Kończył się już czas doliczony do drugiej części gry, gdy Angielki, przegrywające z Norweżkami 1-2, wywalczyły rzut karny. Został on wykorzystany, jednak bramki nie uznano ze względu na zbyt szybkie wbięgnięcie zawodniczek w "szesnastkę". Prowadząca zawody niemiecka arbiter Marija Kurtes przyznała rzut wolny dla Norweżek, zamiast, zgodnie z przepisami, nakazać powtórzenie stałego fragmentu.
To pierwszy w historii przypadek, gdy mecz zostaje powtórzony od momentu popełnienia błędu. A że do końca pozostało wówczas osiemnaście sekund, właśnie tyle dograją dzisiaj piłkarki, poczynając od wykonania przez Angielki "jedenastki".
Czy UEFA tym samym zacznie powoli odchodzić od zasady "decyzja sędziego jest ostateczna" w przypadku najpoważniejszych błędów?