Kibice Leicester City z pewnością będą wyjątkowo cieszyć się trwającym weekendem. Niewątpliwie mają co świętować, ponieważ ich ukochana drużyna awansowała na pozycję wicelidera tabeli Premier League, przynajmniej tymczasowo, ale na wyróżnienie zasługuje przede wszystkim styl, w jakim to się stało. Mistrzowie Anglii z 2016 roku robili Southampton w stosunku 9:0. Był to nie lada wyczyn, zwłaszcza że mecz rozgrywali na wyjeździe.
Tym samym „Lisom” udało się zapisać na kartach historii najwyższej ligi angielskiej. Przede wszystkim jest to najwyższe wyjazdowe zwycięstwo w historii ligi. Ponadto ekipa z King Power Stadium wyrównała ogólny rekord, który od 1995 roku należał do Manchesteru United. „Czerwone Diabły” rozgromiły 4 marca Ipswich Town, lecz na własnym boisku. Po 24 latach będą musieli dzielić się rekordem.
Wielkie strzelanie Leicester rozpoczęło w 10. minucie, kiedy na listę strzelców wpisał się Ben Chillwell. Dwie minuty później czerwoną kartkę otrzymał Ryan Bertrand i okazało się być to gwoździem do trumny „Świętych”. Goście szybko wykorzystali przewagę liczebną i do przerwy prowadzili już 5:0 po kolejnych bramkach Tielemansa, Vardy'ego oraz dwóch Ayoze Péreza.
Strzelanie w drugiej połowie otworzył Ayoze Pérez, który skompletował tym samym hat-tricka. Następnie na listę strzelców znów wpisał się Vardy, a po kilkunastuminutowym przestoju swojego gola ustrzelił James Maddison. Rywali w doliczonym czasie gry dobił Vardy, który również zakończył spotkanie z hat-trickiem. Uczynił to z rzuty karnego, który spowodowany został przez Jana Bednarka.
Zwycięstwo pozwoliło Leicester nie tylko wspiąć się na drugie miejsce w tabeli, ale też uplasować swoją ofensywę na drugim miejscu w lidze. Na ten moment lepiej strzelają tylko piłkarze Manchesteru City, którzy mają na koncie 29 ligowych trafień, o cztery więcej od Leicester.