Mistrz Polski zabiega od dłuższego czasu o należyte wzmocnienie rywalizacji w linii ataku.
Przed startem nowego sezonu udało mu się pozyskać w ramach wolnych transferów - Łukasza Zwolińskiego z Lechii Gdańsk i Tomasza Walczaka z Wisły Płock. Nie stanowią oni jednak wystarczająco mocnego zaplecza do podjęcia walki na kilku frontach.
Z tego też powodu Raków Częstochowa zabiega o sprowadzenie jeszcze jednego napastnika. W mediach pojawiły się nawet doniesienia o zaoferowaniu 900 tysięcy euro za Iona Nicolaescu z Beitaru Jerozolima.
Kat reprezentacji Polski nie jest jedynym celem „Medalików”, którzy równie poważnie myślą o sięgnięciu po Mykołę Kucharewycza z Troyes.
Sam zainteresowany pokusił się nawet o potwierdzenie tych medialnych spekulacji na łamach Ukrfootball.ua.
- Tak, są mną zainteresowani, ale jeszcze nic nie zostało podpisane - przyznał Ukrainiec w odpowiedzi na pytanie o transfer do Rakowa Częstochowa.
- To jest mistrz Polski i jest przeze mnie rozważany z powodu udziału w kwalifikacjach Ligi Mistrzów. Na razie czekam na to, co się wydarzy - dodał, sugerując w ten sposób, że o jego angażu może zdecydować rezultat dwumeczu z Karabachem Agdam w drugiej rundzie kwalifikacyjnej.
- W Polsce jest taka atmosfera, mentalność i w ogóle wszystko, że nie powinno być problemów z adaptacją. Poza tym jestem Ukraińcem. W pozostałych europejskich zespołach, w których grałem, nie było Ukraińców - zakończył, podkreślając fakt obecności w polskim zespole Władysława Koczerhina.
Kucharewycz spędził minione rozgrywki na wypożyczeniu w szkockim Hibernian, gdzie strzelił pięć goli i zanotował asystę w 15 występach.