Brazylijczyk przeszedł tę samą drogę, co Vinícius Júnior i Rodrygo Goes. Kupiony go z myślą o występach w pierwszym zespole, ale wobec braku miejsca dla piłkarza bez europejskiego paszportu, najpierw grał w rezerwach.
Różnica polega na tym, że ofensywny pomocnik lub skrzydłowy nie zadebiutował w premierowej drużynie jeszcze w tym samym sezonie.
Po kilku miesiącach Reinier został wypożyczony do Borussii Dortmund, która zapewniała o odpowiedniej opiece. Tymczasem zawodnik czuł się na Signal Iduna Park na tyle niekomfortowo, że dążył do jak najszybszego skrócenia pobytu na niemieckiej ziemi. Tak się jednak nie stało, a w Bundeslidze oglądaliśmy go przez dwa lata.
Kiedy utalentowany gracz przed rokiem wrócił na Estadio Santiago Bernabéu, jasne było, że nie wyruszy już za granicę. Celem było znalezienie klubu w Hiszpanii. Tak trafił do Girony.
Podczas pobytu w katalońskiej ekipie 21-latek miał niezły początek, ale gdy doznał w październiku kontuzji, szybko wypadł i to na dłużej. Na dobrą sprawę reprezentant „Canarinhos” U-23 do regularnych występów wrócił pod koniec sezonu.
W dwóch ostatnich spotkaniach Reinier zanotował asystę oraz trafienie, a dziś biało-czerwoni chcą go zatrzymać.
Jak informuje Relevo.com, kiedy atakujący dowiedział się, że istnieją szanse na pozostanie, poprosił Real Madryt o priorytetowe potraktowanie tej opcji. Co więcej, trwają już prace nad przedłużeniem wypożyczenia.
Ta operacja jest na rękę wszystkim zainteresowanym stronom. Jednokrotny mistrz Brazylii potrzebuje jeszcze jednego sezonu, aby móc starać się o hiszpańskie obywatelstwo, a to bez wątpienia pomoże mu w przyszłości.
Reinier, który kosztował 30 milionów euro (Flamengo zgarnęło 24, a reszta powędrowała do piłkarza i jego agenta), dotąd nie zadebiutował u Carlo Ancelotti i biorąc pod uwagę powyższe, nie zapowiada się na to, aby coś pod tym względem miało zmienić się w przyszłych rozgrywkach.
Z kolei w koszulce Girony uzbierał on łącznie 18 występów, dwa trafienia oraz asystę.