„Królewscy” od kilku lat prowadzą bardzo rozsądną politykę transferową. Dokonują wzmocnień, ale jednocześnie nie obciążają zbyt mocno budżetu.
To pozwoliło mistrzowi Hiszpanii zaoszczędzić mnóstwo pieniędzy, a dziś Real Madryt może pochwalić się kwotą 350 milionów euro, która jest dostępna na wydatki związane ze wzmocnieniami.
Na mocy wolnych transferów sprowadzeni zostali David Alaba oraz Antonio Rüdiger. Klub może powtórzyć ten manewr po zakończeniu sezonu, sięgając po Roberto Firmino.
Jednocześnie cały czas toczą się wewnętrzne dyskusje, jaką pozycję latem potraktować w sposób priorytetowy. Początkowo „Los Blancos” stawiali na środkowego pomocnika, ale dziś nie można wykluczyć angażu stopera.
Gdyby tak postanowiono, Jude Bellingham najpewniej trafi do Anglii. W Madrycie zameldował może się za to Joško Gvardiol.
Przy wspomnianym budżecie oczywiście Florentino Péreza stać na obu graczy, ale prezydent nie zamierza wydawać pieniędzy zbyt pochopnie, aby mieć wolne środki na wypadek pojawienia się okazji. Do takowych można zaliczyć dostępność Kyliana Mbappé na rynku transferowym.
Suma ta można się jeszcze powiększyć, a to za sprawą potencjalnej sprzedaży Ferlanda Mendy’ego po przybyciu Gvardiola. Wówczas Alaba będzie już na stałe grać jako lewy obrońca, a Chorwat zajmie jego miejsce wśród środkowych defensorów.
Francuz wyceniany jest na około 50 milionów euro, więc latem Real Madryt może dysponować sumą aż 400 milionów euro.