Reprezentację Polski po rozegraniu dwóch marcowych meczów w ramach eliminacji do Mistrzostw Europy czeka dłuższa przerwa. Podopieczni Fernando Santosa wrócą do gry dopiero w czerwcu, stając naprzeciwko Mołdawii.
20 czerwca „Biało-Czerwoni” powalczą z mołdawskimi piłkarzami na wyjeździe. Na ten moment to jedyny potwierdzony czerwcowy termin. Celem Polskiego Związku Piłki Nożnej jest znalezienie rywala do towarzyskiego starcia.
Z podobnym zamiarem obnosi się niemiecka federacja.
Niemcy zostały wyznaczone na organizatora EURO w 2024 roku, a więc czterokrotni mistrzowie świata nie muszą brać udziału w eliminacjach do turnieju.
Podopieczni Hansiego Flicka przygotowują się jednak, rozgrywając sparingi. Pierwszy z Peru - wygrany 2:0 - i drugi z Belgią.
Od kilku dni niemieckie media informują, że to właśnie Polacy będą jednym z czerwcowych rywali utytułowanej kadry. Coraz więcej wskazuje, że faktycznie tak się stanie.
Rozmowy w sprawie hitowego meczu potwierdził po meczu z Albanią polski minister sportu i turystyki, Kamil Bortniczuk.
- Myślę, że byłoby dobrze, gdyby oba mecze odbyły się w Warszawie. Tym bardziej, że nie ma żadnych przesłanek, które sugerują, że coś z konstrukcją dachu stadionu jest nie tak. A ten mecz czerwcowy, najpewniej z Niemcami, może mieć dodatkowy wymiar, bo może to być pożegnanie Jakuba Błaszczykowskiego, czyli naszej legendy. I też dobrze byłoby, aby odbyło się to na tym pięknym, wypełnionym po brzegi stadionie - oznajmił w rozmowie z Interia.pl polityk.
Obydwa zespoły mierzyły się dotychczas w historii 21-krotnie. Jak łatwo się domyślić, bilans tych pojedynków nie jest korzystny dla „Biało-Czerwonych” - 13 porażek, siedem remisów i zwycięstwo.