Prezydent Realu Madryt rozpoczął na bogato tegoroczne lato. Od razu po zakończeniu Mistrzostw Świata w Brazylii na Santiago Bérnabeu przybyli James Rodriguez, Toni Kroos i Keylor Navas. Łącznie ci trzej zawodnicy kosztowali "Królewskich" około 110 milionów euro.
Z drugiej strony zespół klubowego mistrza Europy opuścili między innymi Ángel Di Maria, za którego madrycki klub zainkasował 75 milionów euro, oraz Xabi Alonso, który postanowił dołączyć do Bayernu Monachium.
Sezon nie zaczął się najlepiej dla Realu. Po pierwszej wygranej w lidze hiszpańskiej, w drugiej kolejce "Galácticos" ulegli Realowi Sociedad 2:4, choć podopieczni Carlo Ancelottiego prowadzili dwiema bramkami. Słynny "CR7" powiedział we wczorajszej rozmowie z reporterami, że nie chce zbytnio wygadywać się na temat polityki transferowej klubu, jednak sam daje do zrozumienia, że postępowałby inaczej na miejscu Péreza.
- Mam w tej sprawie swoją opinię, ale muszę kalkulować i nie zawsze mogę mówić to co myślę, ponieważ jutro mógłbym wylądować na pierwszych stronach gazet, a naprawdę tego nie chcę - zaczyna Portugalczyk.
- Gdybym to ja był prezydentem, być może nie postępowałbym w taki sam sposób. Każdy ma swoje zdanie na ten temat. Jeżeli Pérez twierdzi, że najlepszą rzeczą dla zespołu będzie sprowadzanie i sprzedawanie tych i tych piłkarzy, musimy uszanować i wspierać decyzje podejmowane przez niego - dodał.