Arséne Wenger znajduje się w ostatnim czasie w ogniu krytyki z powodu niezadowalających wyników osiąganych przez jego zespół w meczach z najsilniejszymi drużynami w Premier League. Pod jego wodzą „Kanonierzy” przegrali w tym sezonie z Manchesterem City 3-6, z Liverpoolem 1-5 oraz z Chelsea 0-6.
Jeszcze kilka miesięcy temu kibice mieli nadzieję, że ich ukochany klub do końca będzie walczył o tytuł mistrza Anglii. Rzeczywistość jest jednak inna, a czas zweryfikował ambicje piłkarzy Arsenalu. Mimo to, utrata szans na mistrzostwo Anglii według Davida Seamana nie jest winą Wengera.
- Nie mam cienia wątpliwości, że Wenger nadal jest właściwym człowiekiem na właściwym miejscu. Ludzie, którzy z nim pracowali zdają sobie sprawę, jakim jest dobrym menadżerem. Nie ma wielu graczy, którzy pracowali z nim i mieliby do powiedzenia coś złego na jego temat. Nie można grać do końca sezonu z kontuzjowanymi pięcioma kluczowymi piłkarzami i mieć nadziei, że to nie będzie mieć wpływu na wyniki. To trudny czas dla Arsenalu - powiedział Seaman.
Były bramkarz reprezentacji Anglii występował pod okiem Wengera w latach 1996-2003. W tym czasie udało mu się zdobyć dwa tytuły mistrza Anglii oraz trzy Puchary Anglii.
Już dziś menadżer Arsenalu będzie mógł potwierdzić, że wysokie porażki w lidze nie są zwiastunem zdecydowanego spadku formy jego piłkarzy. Arsenal FC zmierzy się z Evertonem, który zajmuje w lidze piąte miejsce ze stratą czterech punktów do „Kanonierów”.
Spekulacje na temat odejścia francuskiego szkoleniowca z londyńskiego klubu są pokłosiem braku informacji o ewentualnym przedłużeniu jego kontraktu z Arsenalem. Obecna umowa „Bossa” wygasa wraz z końcem bieżącego sezonu.