Wybitny argentyński napastnik musiał pierwszy raz zmierzyć się z kłopotami z sercem jeszcze w wieku młodzieżowca, ale wówczas przeszedł stosowny zabieg, który na wiele lat wyeliminował trapiący go problem. Dzięki temu mógł bez przeszkód kontynuować rozpoczętą karierę piłkarską i na przestrzeni ostatnich lat osiągać wiele sukcesów z poszczególnymi drużynami.
Doświadczony zawodnik liczył na kontynuowanie tej passy po opuszczeniu Manchesteru City i związaniu się z Barceloną. 33-latek rozpoczął jednak z opóźnieniem sezon w barwach „Dumy Katalonii” z uwagi na odniesioną kontuzję, a potem po powrocie do gry nie nacieszył się zbyt długo rywalizacją, ponieważ przy okazji rozgrywania październikowego spotkania z Deportivo Alavés zgłosił ból w klatce oraz kłopoty z oddychaniem.
Od tego momentu Sergio Agüero nie pojawił się już na boisku, a szczegółowe badania wykazały u niego wystąpienie arytmii serca, która zmusiła utytułowanego napastnika do zakończenia profesjonalnej kariery.
Argentyńczyk mógł ją teoretycznie kontynuować, ale olbrzymi wysiłek oraz stres związany z wykonywaniem zawodu piłkarza stwarzał zbyt wiele ryzyko dla jego życia, dlatego uznał, że najlepszym rozwiązaniem dla niego będzie zawieszenie korków na kołku.
33-latek wydaje się podjął najlepszą z możliwych decyzji, ponieważ na transmisji na Twitchu podzielił się z widzami odczuciami na temat swojego obecnego stanu zdrowia, który nadal nie pozwala mu wrócić do normalnej aktywności fizycznej.
- Kiedy próbuję grać w piłkę, po prostu brakuje mi tchu. Czasami zastanawiam się, czy jeszcze kiedyś będę mógł wykonać sprint. Czuję, że moje serce nie pracuje prawidłowo. Dlatego lepiej dla mnie, że mogę sobie tutaj spokojnie usiąść i streamować - przyznał Agüero.
Argentyńczyk nie podjął jeszcze wiążącej decyzji na temat jego przyszłości po definitywnym rozstaniu z boiskiem, ale media są przekonane, że Manchester City kusi go powrotem w roli ambasadora.