Reprezentacja Polski zakończyła eliminacje do Mistrzostw Europy w bardzo rozczarowującym stylu. Po ośmiu spotkaniach zdołała uzbierać zaledwie jedenaście punktów, co nie wystarczyło do bezpośredniego awansu na niemiecki turniej.
Kadra rozpoczęła walkę o EURO z Fernando Santosem za sterami. Doświadczony Portugalczyk, który sam sięgał po europejski czempionat, miał wprowadzić nowe standardy w zespole „Biało-Czerwonych”. Jego przygoda nad Wisłą zakończyła się po przepracowaniu zaledwie sześciu spotkań.
69-latka zastąpił na stanowisku Michał Probierz.
Nowy selekcjoner starał się wprowadzić zmiany i dołożyć nowych sił do skostniałej kadry. Ostatecznie ta będzie musiała powalczyć o awans na Mistrzostwa Europy w barażach.
Nad sytuacją reprezentacji pochylili się w programie „Cafe Futbol” na antenie Polsatu Sport Tomasz Hajto i Roman Kołtoń.
Oberwali Fernando Santos, Cezary Kulesza i... Matty Cash.
Podstawowy zawodnik Aston Villi z powodu drobnego urazu na stawił się na listopadowym zgrupowaniu.
- Cash w meczu w Tiranie za Fernando Santosa zagrał na prawej pomocy i wyglądał fatalnie. Jedziemy na Wyspy Owcze, był wahadłowym i kompletnie nie rozumiał gry - stwierdził Roman Kołtoń.
Dziennikarzowi wtórował Tomasz Hajto, który w mocnych słowach odniósł się do przygody 26-letniego wahadłowego w kadrze.
- Przede wszystkim nie wie, jak się gra w piłkę. Przyszła presja po meczu w Czechach i zaczął się bronić w mediach. Wrócił na jeden mecz i zagrał tragicznie. Kiedy trzeba przyjechać i pokazać, że nie pęka, bo gra w Premier League, to znowu jest kontuzjowany. Na kogo Ty masz liczyć, jako selekcjoner? Jak gra dobrze, to niech gra - przekonywał 61-krotny reprezentant kraju.
Matty Cash z pewnością nie spełnia oczekiwań, gdy przywdziewa biało-czerwony trykot. Łącznie zanotował w nim 14 spotkań. Na ich przestrzeni raczej nie zachwycał. Najlepszy występ zaliczył prawdopodobnie w starciu Ligi Narodów z Holandią.