Chelsea wygrała z Arsenalem w finale Ligi Europy, ale sama organizacja spotkania przyniosła więcej kontrowersji niż sportowych emocji. Organizatorzy przydzielili klubom jedynie po sześć tysięcy biletów (choć stadion ma pojemność niemal 70 tysięcy widzów), ale i tak nie udało się wyprzedać całej tej puli, ponieważ sympatycy obu ekip mieli duże problemy z dostaniem się do Azerbejdżanu. Ponadto wiele emocji wzbudziła też sytuacja z Henrikhiem Mkhitaryanem, który mógł zagrać w spotkaniu ze względu na polityczny konflikt między Azerbejdżanem, a jego ojczyzną - Armenią.
Problemy z organizacją finału i wiele pustych miejsc na stadionie wzbudziły dyskusje na temat możliwości Baku w organizacji tak dużych imprez. Stolica Azerbejdżanu będzie współgospodarzem EURO 2020 i mają tam zostać rozegrane mecze fazy grupowej oraz ćwierćfinał. Zapytany o postrzeganie prawy przez UEFA Čeferin szybko uciął jednak wszelkie spekulacje o przeniesieniu spotkań Mistrzostw Europy.
- Nie zamierzamy ponownie rozpatrywać wyborów gospodarzy EURO 2020 - powiedział Čeferin cytowany przez „Sky Sports”.
- Te mistrzostwa odbędą się w całej Europie, chcemy poprzez nie pokazać, że futbol może łączyć ludzi. To oczywiste, że kibicom będzie łatwiej dojechać do Londynu, Rzymu czy Monachium, niż do Baku, Bukaresztu czy Bilbao, ale to nie oznacza, że nie możemy tam grać.
W Baku rozegrane zostaną trzy mecze w fazie grupowej oraz ćwierćfinał. Kibice oraz drużyny będą musieli dostać się do Azerbejdżanu nawet w ciągu sześciu dni od wcześniejszego spotkania w fazie play-off.