Przedstawiciele europejskiego futbolu poszukują nieustannie sposobów do uzyskania większych wpływów, poprawienia kondycji finansowej organizacji oraz uatrakcyjnienia piłki nożnej na Starym Kontynencie.
Z tego też powodu uznali przed kilkunastoma laty, że nadszedł odpowiedni moment na to, żeby zwiększyć liczbę uczestników turnieju o miano najlepszej drużyny Europy z 16 do 24.
W ten sposób rozegrano już dwie edycje imprezy - 2016 i 2020. W identyczny sposób mają się odbyć też nadchodzące mistrzostwa w Niemczech w 2024 roku, które miały być ostatnimi w tym formacie, ponieważ w UEFA zrodził się pomysł, żeby EURO 2028 rozegrać z udziałem... 32 zespołów.
W praktyce oznaczałoby to, że ponad połowa krajów zrzeszonych w federacji uzyskałaby promocję do gry w głównej fazie, co w praktyce przekreśliłoby jakiekolwiek niespodzianki związane z odpadnięciem jednej z wiodących reprezentacji w eliminacjach.
Jednocześnie same kwalifikacje stałyby się w ten sposób praktycznie bezużyteczne. Przedstawiciele europejskiej futbolu dostrzegli stosunkowo późno ten problem i zaczęli mieć słuszne obawy o sprzedaż praw do ich transmitowania.
Martyn Ziegler z „The Times” przekonuje, że między innymi ten aspekt doprowadził w strukturach UEFA do porzucenia na razie pomysłu zwiększenia liczby uczestników Mistrzostw Europy.
Tym samym wiele wskazuje na to, że turniej w 2028 roku, który ma odbyć się w Wielkiej Brytanii i Irlandii lub Turcji, bo gospodarz wciąż nie został wybrany, odbędzie się przy obecne obowiązującym formacie z 24 drużynami.
Obaj wymienieni kandydaci są z pewnością zadowoleni z takiego obrotu spraw, ponieważ spada z im z barków olbrzymi ciężar dotyczący przystosowania większej liczby stadionów oraz hoteli do goszczenia zespołów oraz kibiców.