Tuż przed pierwszym meczem z Fiorentiną UEFA nałożyła na Bartosza Salomona trzymiesięczną karę zawieszenia. Oczywiście, ostateczne konsekwencje mogą być poważniejsze.
31-letni stoper od samego początku podkreślał swoją niewinność, twierdząc, że cała sprawa może być efektem pomyłki. Reprezentant Polski przekonywał, iż przyjmowanie wszelkich substancji konsultuje zawsze z lekarzem, a więc nie potrafi wyjaśnić jak chlortalidon mógłby znaleźć się w jego organizmie.
Wedle przepisów piłkarzowi Lecha Poznań przysługiwało prawo do przebadania próbki B, zawierającej ten sam materiał co próbka A. Doświadczony stoper skorzystał z tej możliwości.
Oficjalne informacje w sprawie wyników analizy drugiego pojemnika powinny pojawić się wkrótce. Łukasz Wiśniowski w programie „Misja Futbol” na kanale YouTube'owym „Przeglądu Sportowego” przedstawił wieści, które nie wzbudzają optymizmu.
- Z tego, co słyszałem, próbka B potwierdza to, co było w próbce A, więc ten minimalny powód do optymizmu, którym niektórzy budowali narrację przez ostatnie tygodnie, trzeba będzie wyrzucić do kosza i należy poczekać, jaka ta decyzja będzie ostatecznie. Sprawa w takich tematach zawsze jest bardzo trudna. Z jednej strony możesz dawać wiarę komuś, kogo znasz, kogo cenisz, komu ufasz i lubisz, a z drugiej strony masz dowód - powiedział dziennikarz Canal+ Sport.
W rzeczywistości różnice między dwiema próbkami są praktycznie niemożliwe, dlatego trudno spodziewać się, że drugie badanie wpłynie w jakikolwiek sposób na położenie Salamona.