Minęło już sporo lat od czasów świetności środkowego obrońcy. Jeszcze w poprzedniej dekadzie przez krótki okres zapisał się na kartach historii Premier League jako najdroższy obrońca rozgrywek. Tak się stało przy okazji transferu z FC Porto do Manchesteru City. Latem 2014 roku „Obywatele” zapłacili za niego 45 milionów euro.
Sielanka trwała jednak do momentu, gdy ze stanowiska trenera zwolniono Manuela Pellegriniego. Jego następca Pep Guardiola już nie okazywał piłkarzowi takiej szczodrości, przebranżawiając go do roli rezerwowego.
Wychowanek Standardu Liège okazał się na tyle zbędny w planach hiszpańskiego szkoleniowca, że klub zdecydował się go potem udostępnić Valencii i Evertonowi w ramach wypożyczenia. Rozdział z ekipą z Etihad został na dobre zamknięty w 2019 roku.
Teraz ośmiokrotny reprezentant Francji ponownie grzęźnie na mieliźnie. Szansa na reaktywację kariery przytrafiła się w styczniu, kiedy podpisał krótkoterminowy kontrakt z AS Saint-Étienne. Regularnie znajdował się on w podstawowym składzie, lecz w efekcie nie pomógł drużynie utrzymać się w Ligue 1.
Mangala pozostaje jednak nieugięty, wykazując ochotę na zaliczenie kolejnego przystanku w profesjonalnej przygodzie.
– Mój plan na teraz to znalezienie klubu tak szybko, jak tylko możliwe. Futbol to moja pasja. Czuję wielką motywację, aby dawać z siebie jeszcze więcej na boisku. Piłka jest zawsze tam, gdzie czerpię z niej radość. Chcę znowu powrócić na murawę – oznajmił stoper.
Zimowe okienko będzie kolejną dobrą okazją na przykucie uwagi potencjalnych interesantów.
Swoje najlepsze chwile Mangala przeżył w Portugalii. W latach 2011-2014 sięgnął z Porto po dwa mistrzostwa kraju i dwa superpuchary. W barwach „Smoków” zaliczył prawie 100 występów, dokładając aż 13 trafień i trzy asysty.