Mourinho i Real – toksyczna relacja

fot. Transfery.info
Redakcja
Źródło: Transfery.info

Ostatnie tygodnie były dla Jose Mourinho niezwykle udane. Dwie wiktorie w „El Classico” i wyeliminowanie Manchesteru United z Ligi Mistrzów. Jeszcze nie tak dawno, bacznie rozglądano się za następcą Portugalczyka.


„The Telegraph” utrzymywał, że przyszłość obecnego trenera Realu Madryt zależy od rezultatu konfrontacji z „Czerwonymi Diabłami”. W przypadku porażki, Mourinho ze skutkiem natychmiastowym miał zostać zastąpiony przez dotychczasowego asystenta, Aitora Karankę.


Wynik tego pasjonującego dwumeczu pokazał, że „The Special One” do końca sezonu nigdzie się nie wybiera. Temat jego odejścia nieco przycichł. Trudno się dziwić, w tym, wydawałoby się, przegranym sezonie, „Królewscy” wreszcie grają atrakcyjnie i skutecznie. Mimo, iż tytuł w La Liga obroniony nie zostanie, Real ma szansę zakończyć ten trzeci sezon z Portugalczykiem na ławce, z bilansem pozytywnym. Grają w finale Copa del Rey i czekają na rywala w ćwierćfinale Champions League, w której zwycięstwo to sprawa priorytetowa. „Mou”  będzie bardzo zdeterminowany, żeby odnieść końcowy triumf w Lidze Mistrzów. Nie dlatego, że boi się o swoją posadę. Spróbuje po raz kolejny dowieść, iż faktycznie jest najlepszy w swoim fachu.


Były zdobywca Pucharu Mistrzów z FC Porto i Interem Mediolan powiedział kiedyś: „Nie jestem najlepszym trenerem na świecie, ale nie ma lepszego ode mnie”. Wielu ludzi uważa go za buca i ignoranta, a tego typu wypowiedzi potęgują u nich irytację. On na zmianę, to kokietuje rywala, to wprowadza niesprzyjającą atmosferę przed meczem, oskarża sędziów, obraża piłkarzy. Praktycznie każde medialne wystąpienie Portugalczyka jest komentowane i rozkładane na czynniki pierwsze. Większość się zgodzi, że bez takiego zarozumialca i jego kontrowersyjnych stwierdzeń, świat futbolu byłby po prostu nudny.


Prasa wszelkiej maści rozpisywała się o tym, gdzie, kiedy, dlaczego i za ile portugalski szkoleniowiec odejdzie z Madrytu. Włoski dziennik „IL Giornale” powołuje się na słowa samego zainteresowanego: „Nie mogę dłużej zostać w Madrycie. Nie pozwala mi na to atmosfera w klubie i nastawienie kibiców. Paryż? Cóż, zobaczymy”. A propos Paryża, „Le Parisien”, w połowie lutego donosił, iż niemal dogadana jest wymiana trenerów na linii Real – PSG. Wiele pogłosek krąży(ło) też o powrocie 50-letniego szkoleniowca do Londynu, gdzie tamtejsza Chelsea pod wodzą Rafaela Beniteza uprawia swego rodzaju parodię futbolu. Jedno jest pewne – chętnych na zatrudnienie samozwańczego trenerskiego imperatora nie brakuje.


„Marca”, pod koniec stycznia, informowała o szczegółach wewnętrznego konfliktu na Estadio Santiago Bernabeu. Doszło wówczas do nieformalnego spotkania „na szczycie”, między prezydentem Florentino Perezem a dwójką piłkarzy, Ikerem Casillasem i Sergio Ramosem. Najważniejsze zdanie, jakie rzekomo padło, brzmiało następująco: „Jeżeli Mourinho będzie trenerem Realu w następnym sezonie, kilku czołowych piłkarzy odejdzie z klubu”. Władze „Galacticos” natychmiast doniesienia madryckiego dziennika zdementowały, natomiast sam dziennik broni się, że informacje pochodzą z pewnego źródła. Tajemnicą poliszynela zaś jest fakt, iż duet Ramos - Casillas nie darzy zbytnim uczuciem swojego pryncypała. Trudno jednoznacznie stwierdzić, jakie relacje naprawdę panują w szatni „Królewskich”. Na ile jest to zasłona dymna, a na ile poważny konflikt.


Mourinho w żadnym wypadku nie jest kozłem ofiarnym. Sam dolewa oliwy do ognia, prowokuje, denerwuje. Brak szacunku dla dziennikarzy, zdawkowe odpowiedzi, wysługiwanie się na konferencjach asystentami, doprowadzają media do furii. Wypowiedzi dotyczące jego odejścia, czy złego samopoczucia w klubie trudno uznać za autentyczne. Wydają się grą, którą celowo podejmuje, aby wymanewrować dziennikarzy. A w swoim właściwym zawodzie jest skuteczny, bardzo skuteczny. Jego się nie zwalnia. On odchodzi sam. Wtedy, gdy zdobędzie wszystkie trofea, albo gdy działania zarządu będą mu wybitnie przeszkadzały. To on decyduje o swoim trenerskim losie. Żadna presja z zewnątrz nie oddziałuje na jego osobę. Ktoś o takim usposobieniu jak Mourinho, jest albo kimś wielkim, albo… bezrobotnym.


Za każdym razem, gdy pojawiają się pogłoski o rozwiązaniu umowy z „Mou”, ten zamiast się bronić, przekonywać, zadziera nosa, chwaląc się ofertami z innych zespołów. Odsunięcie od składu Ikera Casillasa wydawało się gwoździem do trumny Portugalczyka. Posadził na ławce symbol „Królewskich” bez żadnego konkretnego powodu. Zamanifestował tym samym jedno: ja tu rządzę! Na reakcję kibiców nie musiał długo czekać, gwizdom na Santiago Bernabeu pod jego adresem nie było końca. Jak sam kiedyś powiedział, niechęć innych ludzi mobilizuje go do działania. Podążając za ostatnimi wynikami, racja znowu jest po stronie szkoleniowca z Setubal.


Z FC Porto odchodził po wygranym Finale Ligi Mistrzów. Tak samo było w przypadku Interu Mediolan. Czy historia i tym razem się powtórzy? Czy zdobędzie jubileuszowy, dziesiąty w historii Puchar Europy z Realem Madryt? Będzie mógł odejść w chwale, grając wszystkim przeciwnikom na nosie? On wie, że  „Tylko sukces może dać ci prawdziwą wolność” i będzie do tego dążył. Jose Mourinho nigdy się nie poddaje.
 

Zobacz również

Zobacz ostatnie transfery Marcelo Bielsa dalej jest „El Loco”. Powołał do reprezentacji Urugwaju… amatora OFICJALNIE: Jakub Rzeźniczak zadebiutuje w MMA. Poznał rywala FC Barcelona pewna długo wyczekiwanego transferu. Majstersztyk! Julen Lopetegui wybrał nowy klub Były piłkarz Lechii Gdańsk i Cracovii zakończył karierę w wieku 28 lat: Dlatego odszedłem Ángel Di María zmieni klub, ale zostanie w Europie?! OFICJALNIE: Szymon Marciniak poprowadzi hit Ligi Mistrzów Dwóch zawodników wraca do FC Barcelony

Najnowsze informacje

Ekstra

Ekstra

Nasi autorzy