0:31 - od wielkiego upokorzenia do historycznego zwycięstwa

0:31 - od wielkiego upokorzenia do historycznego zwycięstwa fot. Transfery.info
Szymon Podstufka
Szymon Podstufka
Źródło: Transfery.info

Nieco ponad rok minął od pierwszego, historycznego zwycięstwa Samoa Amerykańskiego w meczu międzypaństwowym. Dziesięć lat po spotkaniu, które przeszło do historii i którego jego uczestnicy nigdy nie zapomną.

To była czarna środa dla piłkarzy z Archipelagu Samoa, a przede wszystkim dla bramkarza, Nicky'ego Salapu. Tego dnia w ciągu 90 minut otrzymał 31 złych wiadomości i tylko jedną dobrą. Gol dla Australii. Gol dla Australii. Gol dla Australii. I tak jeszcze 28 razy. To jaka mogła być ta dobra? Na tablicy wyników na stadionie w Coffs Harbour widniał wynik 32:0. Przedstawiciele FIFA na ten mecz okazali się jednak czujni i oszczędzili Salapu i kolegom (głównie z bloku obronnego, który - delikatnie mówiąc - nie prezentował się nazbyt solidnie) jeszcze większego upokorzenia - piłka wpadła do siatki jeden raz mniej.

W oficjalnych dokumentach widnieje więc "jedyne" 31:0. Choć po stronie australijskiej konto bramkowe podreperowało sobie kilku wspaniałych, to wszystkich przebił oczywiście Archie Thompson, którego 13 goli stanowiło nowy rekord jeśli chodzi o mecze międzypaństwowe. Między innymi ten wyczyn sprawił, że kilka lat później po Archiego zgłosiło się PSV. Nazwać jego epizod w Holandii nieudanym, to nic nie powiedzieć. Thompson po prostu wyraźnie odstawał od kolegów i udowodnił ponad wszelką wątpliwość, że to nie jego nos i umiejętności zdecydowały o tym, że dokonał tego, czego dokonał, a po prostu fatalna dyspozycja i tak najgorszej drużyny w rankingu FIFA. Niech za komentarz posłuży skrót z meczu i komentarz pod nim (na skrócie nie ma wszystkich bramek - te można zobaczyć w dużym przyspieszeniu TUTAJ).

 
 
Największym bohaterem - z perspektywy czasu - został jednak wspomniany na początku golkiper, Nicky Salapu. - Kiedy mówię komuś, że jestem z Samoa Amerykańskiego, od razu słyszę: "no tak, to ty jesteś gościem, który wpuścił 31 bramek!". To frustrujące i przede wszystkim poniżające - powiedział kilka lat temu dla The Herald sam zainteresowany.
 
Nikt nie pamiętał mu kilku znakomitych interwencji, mało kto zainteresował się przebiegiem i kulisami meczu. Wszyscy byli oczywiście ekspertami, twierdzili, że Salapu to parodysta a nie bramkarz. Fakt, sam sobie nie pomógł między innymi interwencją po wznowieniu drugiej połowy, kiedy to strzał z połowy sprawił mu sporo trudu. Dekoncentracja, świadomość, że ten koszmar potrwa jeszcze 45 minut - to wszystko mogło sprawić, że golkiper nie do końca myślał o tym co robi.
 
Ale nawet po obejrzeniu obszernego skrótu widać już doskonale, że Salapu uchronił Samoa Amerykańskie od całkowitej kompromitacji (sic!). Kilka razy bronił naprawdę trudne strzały, jednak w większości przypadków jego partnerzy przysypiali na stojąco i pozwalali na dobicie niemal każdego uderzenia "The Socceroos".
 
W sumie jeśli spojrzeć na tamten bezlitośnie sponiewierany zespół - można znaleźć częściowe wyjaśnienie takiego stanu rzeczy. Oczywiście straty bramki średnio co trzy minuty nie można próbować usprawiedliwiać, ale częściowo wytłumaczyć, dlaczego 31, a nie na kilka mniej - już owszem.
 
A zatem cofnijmy się do roku 2001 - piłkarze Samoa Amerykańskiego mają wyjeżdżać na turniej kwalifikacyjny do mistrzostw świata w Korei i Japonii, gdy docierają do nich fatalne wiadomości. Nie dość, że wiadomo, jak ten turniej się skończy - serią porażek i ciągłymi atakami rywali - to jeszcze okazuje się, że FIFA zabrania wyjazdu na niego zawodnikom bez paszportu Samoa Amerykańskiego, mimo że kraj ten to nieinkorporowane terytorium Stanów Zjednoczonych. Jakby tego było mało, większość reprezentantów kadry u-20 również nie mogło polecieć na turniej do Coffs Harbour. Tutaj na przeszkodzie stanęły... szkolne egzaminy. Tak więc trzeba było sięgać jeszcze głębiej i ostatecznie przeciwko "Aussie" wyszła reprezentacja, której średnia wieku wynosiła 18 lat, a w której grało trzech piętnastolatków.
 
Wspomniany Salapu był więc w wieku 21 lat jednym z weteranów, których zadaniem było ustrzec drużynę od kilkunastobramkowych porażek. Wiemy już, jak to wszystko się skończyło. Jednak sympatyczny golkiper nigdy się nie poddał. Przecierpiał dekadę porażek, w oczekiwaniu na lepsze czasy. Na moment, w którym będzie mógł powiedzieć wszystkim krytykom - panowie, popatrzcie: wygrałem!
 
Wygrał. Autor bloga "The Paths Less Travelled" stwierdził, że o to chodzi w piłce nożnej, że wiadomość o pierwszym, historycznym zwycięstwie Samoa Amerykańskiego (2:1 z Tonga) poruszyła go bardziej, niż niejeden mecz mistrzostw świata czy Ligi Mistrzów. Coś w tym jest. Trener Thomas Rongen, a także cały jego zespół - przede wszystkim wspomniany Salapu - jedyny "ocalały" w kadrze z pamiętnego spotkania z Australią - wreszcie mogli stanąć w świetle reflektorów. Wreszcie wysłali wiadomość światu: "nie jesteśmy takimi ogórkami, za jakich nas mieliście - w raju, wśród piasku i palm też można nieźle grać w piłkę". Drużyna, w której większość stanowili uczniowie, studenci i lokalni pracownicy, a także jedna... kobieta (a dokładniej rzecz ujmując "Fa'afafine" - mężczyzna wychowywany na kobietę, co jest powszechną praktyką w Samoa) pierwszy raz nie musiała gratulować przeciwnikom, a sama te gratulacje zbierała.
 
Rongena i Salapu zapraszano do telewizji, radia, przeprowadzano z nimi masę wywiadów, w których słowem-kluczem była "ulga". - Gdy obejmowałem kadrę, Nicky powiedział mi: "trenerze, czy można normalnie żyć, gdy codziennie ludzie przypominają mi te puszczone 31 bramek?". Teraz jego demony odeszły, przeszedł do historii.
 
Trener Thomas Rongen i bramkarz Nicky Salapu po zwycięstwie nad Tonga 2:1 | fot. MLS Soccer
 
Wtóruje mu bramkarz: - Wreszcie wyrzuciłem całą tą frustrację gromadzącą się od dziesięciu lat w mojej głowie, na moich barkach, w moim sercu. 
 
A wiecie, jakie jest największe marzenie Nicky'ego Salapu, bramkarza, którego reprezentacja Australii tak niemiłosiernie poobijała? 
 
- Zanim umrę, chcę wrócić jeszcze raz do Australii i stanąć naprzeciwko drużyny, z którą wiąże się moje najgorsze życiowe doświadczenie. Chcę zagrać przeciw "The Socceroos"!

Zobacz również

Relacje transferowe na żywo [LINK] Relacje transferowe na żywo [LINK] OFICJALNIE: Maksymilian Stryjek odchodzi z klubu. Planuje transfer do lepszej ligi OFICJALNIE: Maksymilian Stryjek odchodzi z klubu. Planuje transfer do lepszej ligi Z nimi Wisła Kraków może zagrać w eliminacjach Ligi Europy Z nimi Wisła Kraków może zagrać w eliminacjach Ligi Europy Łączy się go z grą w reprezentacji Polski, strzelił gola w półfinale europejskiego pucharu Łączy się go z grą w reprezentacji Polski, strzelił gola w półfinale europejskiego pucharu Jarosław Królewski po triumfie w Pucharze Polski. Na to pójdzie pięć milionów złotych Jarosław Królewski po triumfie w Pucharze Polski. Na to pójdzie pięć milionów złotych Nadchodzą ciężkie chwile Pogoni Szczecin? „Dla mnie to koniec tego projektu. Trauma zostanie na długo” Nadchodzą ciężkie chwile Pogoni Szczecin? „Dla mnie to koniec tego projektu. Trauma zostanie na długo” Ten wpis Pogoni Szczecin na Twitterze źle się zestarzał Ten wpis Pogoni Szczecin na Twitterze źle się zestarzał Napastnik Wisły Kraków nie zapomniał o jej byłym trenerze po triumfie w Pucharze Polski Napastnik Wisły Kraków nie zapomniał o jej byłym trenerze po triumfie w Pucharze Polski Alan Uryga skomentował zwycięstwo w finale Pucharu Polski Alan Uryga skomentował zwycięstwo w finale Pucharu Polski

Najnowsze informacje

Ekstra

Ekstra

Nasi autorzy