Adam. Piłkarz, który został sprinterem

2013-04-17 16:52:09; Aktualizacja: 11 lat temu
Adam. Piłkarz, który został sprinterem Fot. Transfery.info
Szymon Podstufka
Szymon Podstufka Źródło: Transfery.info

Znienawidzony przez rywali, kopany niemiłosiernie ze względu na swoją dynamikę, która na boiskach "wirtuozerskich" zespołów, takich jak Met Police, Bishop Stortford czy Ramsgate nie miała racji bytu.

Adam Gemili w ciągu kilku lat łączenia gry w piłkę z nauką i lekkoatletyką, a konkretnie bieganiem, dojrzewał do podjęcia jednej z najważniejszych decyzji w swoim życiu. Decyzji, której mógł pożałować, bo zostawił futbol, o którym marzył od małego, na rzecz biegania. Morderczych, katorżniczych treningów, ciągłego pokonywania własnych słabości. Miał jednak pewien kapitał początkowy.

- Lepiej zamknijcie bramy stadionu, bo młody skończy na M25 (autostrada otaczająca Londyn - przyp.red.) - miał przy okazji jednego z meczów Thurrock, lokalnego klubiku grającego w Ryman Premier League, zawołać jeden z kibiców.
 
Gemili, który karierę zaczynał w młodej Chelsea, gdzie grał między innymi z Joshem McEachranem w starszym roczniku, zawsze był człowiekiem niezwykle pracowitym i rzadko bywał w domu - często odrabiał zadania domowe z tyłu autobusu czy na tylnym siedzeniu samochodu, nie przypuszczając pewnie, że po kilku latach znów siądzie na tylnym siedzeniu autobusu przemierzającego Londyn, w którym kilka siedzeń przed nim dowcipkować sobie będą w najlepsze Usain Bolt i Yohan Blake. Tym razem już bez zeszytu i książki na kolanach, zmierzając na stadion olimpijski. 
 
Do finału "setki" zakwalifikować mu się już nie udało - zajął w półfinale trzecie miejsce, za Yohannem Blakiem i Tysonem Gayem. Kolejne rozczarowanie przyszło, gdy w sztafecie 4x100 Wielką Brytanię zdyskwalifikowano za błąd przy podawaniu pałeczki. Nie to jednak było dla 18-latka najważniejsze.
 
- Usłyszeć jak 80 tysięcy ludzi dopinguje swoich sportowców, jak ich wspiera i znaleźć się tam, na dole, wśród bohaterów dnia to najlepsze uczucie na świecie - wspomina na łamach The Telegraph ledwie 19-letni sprinter.
 
Choć kto wie, czy za trzy, pięć, siedem lat, dalej będzie można o nim pisać sprinter, a nie - ponownie - piłkarz. Zaznacza to choćby srebrny medalista olimpijski w biegu na 200 metrów, Darren Campbell.
 
- Talenty Adama wydają się być nieskończone. Kiedy z nim rozmawiałem, było widać, że nadal kocha futbol, ale odnajduje w sobie też trudną miłość do biegania.
 
Czy jednak będzie do piłki chciał wrócić człowiek, który ma zdetronizować Jamajczyków, na czele z Usainem Boltem? Człowiek, który ma tak szybkie nogi:
 
 
Menedżer byłego klubu Anglika, Dagenham & Redbridge, Mark Arber, wyrozumiale podszedł do decyzji 18-letniego w styczniu ubiegłego rokum kiedy to odrzucił ofertę zawodowego kontraktu w Dag & Red, by zająć się już tylko lekkoatletyką. Nie zamyka przed nim drzwi do powrotu, jednak przyznaje, że poza cechami motorycznymi, Adamowi brakowało w grze trochę "głowy".
 
- Był tak szybki, że w pewnym momencie było to dla niego przeszkodą, by grać efektywnie - twierdzi Arber.
 
Tym lepiej, że ostatecznie wylądował na bieżni. Tu nikt nie połamie mu nóg na boiskach niejednokrotnie przypominających pastwiska, nikt nie wejdzie w niego wślizgiem, zabierając ze sobą kilka mieisęcy jego kariery. Teraz za każdym razem ma przed sobą tylko sto metrów, zero limitów i próg 10 sekund do pobicia (nikt co do tego, że jest w stanie zejść poniżej dziesięciu nie ma wątpliwości). No i zamknięte bramy stadionu, by przypadkiem nie wybiegł na tą sławną M25.