Angielskie korzenie Falcao
2014-10-18 20:06:17; Aktualizacja: 10 lat temuPrzez Argentynę, Portugalię, Hiszpanię i Francję aż do upragnionego celu. Tak długą podróż musiał odbyć Radamel Falcao, by zagrać w wymarzonej Anglii. A jego sen mógł się ziścić już 15 lat temu…
Mało kto wie, że rodzina kolumbijskiego napastnika ma swoje korzenie właśnie w Anglii.
Falcao trafił do Manchesteru bardzo krętą drogą - do Europy przybył w 2009 roku, a pierwszym klubem na Starym Kontynencie w karierze „El Tigre” było FC Porto. Portugalski klub znany jest z lansowania na rynek europejski piłkarzy ofensywnych, toteż wiadomym było, że Kolumbijczyk na Estadio Dragao na długo miejsca nie zagrzeje.
I tak po dwóch latach w barwach Porto przeniósł się do Atlético Madryt, gdzie z miejsca stał się ulubieńcem kibiców. Strzelał gole jak na zawołanie, fani „Rojiblancos” nie wyobrażali sobie swojej drużyny bez bramkostrzelnego Falcao.Popularne
Po wspaniałych dwóch latach spędzonych w stolicy Hiszpanii trafił do AS Monaco. Wybór ze sportowego punktu widzenia zaskakujący, finansowo jednak Kolumbijczyk lepiej chyba trafić nie mógł. Kontuzja pokrzyżowała jednak jego karierę w klubie z księstwa Monako. Kiedy supersnajper był zdrowy, tak jak w przypadku jego pobytu w poprzednich klubach, strzelał gola za golem.
W czasie letniego okna transferowego parol na jego usługi zagiął Manchester United. Marzenie Falcao stało się wówczas faktem - dostał możliwość gry w lidze angielskiej, w kraju swoich przodków.
Po co ta krótka biografia we wstępie? Ażeby uświadomić czytelnikom, jak długo Falcao musiał czekać na grę na angielskich boiskach. Okazuje się jednak, że reprezentant Kolumbii mógł otrzymać taką szansę już 15 lat temu, czyli kiedy miał 13 lat. Jego ojciec Radamel Garcia złożył wniosek o przyznanie młodemu piłkarzowi brytyjskiego obywatelstwa. Prośba została jednak odrzucona…
- Miał około trzynastu lat, poszedłem do ambasady z myślą, że brytyjski paszport pomoże mu w przeprowadzce do Europy. Niestety odrzucono mój wniosek - powiedział Radamel Garcia.
Zamiast tego 13-letni Falcao zadebiutował wówczas w rozgrywkach rodzimej drugiej ligi, co do dzisiejszego dnia czyni go najmłodszym piłkarzem w historii tych rozgrywek.
Dlaczego ojciec piłkarza liczył na przyznanie swojemu synowi obywatelstwa? Ponieważ prapradziadek snajpera George King był Anglikiem. Brytyjskie władze stwierdziły jednak, że ten stopień pokrewieństwa nie wystarczy, by uzdolniony napastnik otrzymał angielskie obywatelstwo.
W małej wiosce Burn, kilka mil na południe oddalonej od Selby w hrabstwie Yorkshire mieszkał dwudziestokilkuletni George King ze swoją ciężarną żoną. George, z zawodu księgowy, postanowił przyjąć posadę w dalekiej Ameryce Południowej i w 1932 roku wyemigrował z ukochaną do Kolumbii. Dla młodego małżeństwa, które doświadczyło bólu związanego z I wojną światową wyjazd do nieznanego kraju miał być szansą na nowe życie. I tak było…
Niestety podczas porodu zmarła jego żona. Wkrótce poznał i zakochał się w Kolumbijce o imieniu Juliana, z którą miał piątkę dzieci, w tym Denis, babcię Radamela Falcao. 80-letnia kobieta nadal żyje w Santa Marta, rodzinnej miejscowości i ciepło wspomina swojego ojca. „Był spokojny, dobrze wykształcony, mówił powoli i był szanowany” - mówi babcia reprezentanta Kolumbii. Jeden z synów George’a twierdzi, że mimo braku zainteresowania piłką nożną jego ojciec miał zacięcie do gry w golfa.
Historia angielskiego przodka piłkarza „Czerwonych Diabłów” kończy się tragicznie - został zamordowany przez złodziei w czasie rabunku. To jednak nie przeszkodziło jego dzieciom w życiu na południowoamerykańskim kontynencie. W 1986 roku na świat przyszedł Radamel Falcao.
Już od małego Falcao lwią część czasu poświęcał grze w piłkę. Jego ojciec był piłkarzem i niejako namaścił go, dając mu imię na cześć brazylijskiego uczestnika mundialu z 1982 roku. Nie było mu łatwo, jednakże hart ducha, którego doświadczył z pewnością pomógł mu przezwyciężyć poważne kontuzje odniesione w czasach gry w River Plate i Monaco.
- Boiska w Santa Marta były pełne kamieni. Pamiętam, że Radamel często wracał do domu poraniony i we krwi po upadkach i kopaniu w kamienie. On jednak wstawał, otrząsał się i dalej grał w piłkę - wspomina jego babcia Denis.
W wieku pięciu lat rodzina piłkarza przeniosła się do Wenezueli. Po kilku latach powróciła jednak do ojczyzny, a Falcao postanowił zostać piłkarzem. Kolumbijczyk wiele zawdzięcza swojemu ojcu, który był dla niego nie tylko opiekunem, ale i pierwszym trenerem, który załatwił mu jego premierowy, wart 50 funtów tygodniowo kontrakt. W wieku 13 lat…
W 1997 roku utalentowany napastnik zdobył w rozgrywkach ligowych 56 goli i był blisko odejścia z ojczyzny na podbój Europy. Jego ojciec odradził mu jednak wart 200 tysięcy dolarów transfer do Ajaksu Amsterdam.
Bohaterami rosłego napastnika z dzieciństwa byli Diego Maradona oraz grający wówczas w Boca Juniors Martin Palermo. – Falcao obciął się tak, by wyglądać jak on i na każdym kroku próbował kopiować jego zachowania z boiska. Nie chodziło jednak o sposób jego gry, a o styl - wspomina Hernan Pacheco, jeden z trenerów Falcao.
W 2001 roku Falcao ruszył rozwijać swój talent do Argentyny. Początkowo miał zasilić szeregi Velezu Sarsfield, ostatecznie trafił jednak do River Plate. To był początek wielkiej kariery „El Tigre”. Sam zawodnik w swoich marzeniach miał nadzieję na powrót do ojczyzny swojego prapradziadka. Decyzją o przyjęciu oferty United wywołał poczucie dumy u swojego ojca.
- To ogromny krok dla jego kariery. Od zawsze to było moje ogromne marzenie, teraz spełniło się dla nas obu – mówi ojciec piłkarza. Obaj zwracają uwagę na znaczenie w ich życiu wiary w Boga. – Jeśli chcesz być mistrzem na boisku, musisz nim być także poza nim - to ich motto życiowe.
Bez wątpienia Radamel Falcao jest jednym z najbardziej kompletnych napastników wśród tych obecnie występujących na europejskich boiskach. W ciągu pięciu lat gry na Starym Kontynencie zdołał zdobyć już ponad sto goli. – Mój dziadek był Anglikiem i sportowcem. Jestem dumny z tego, że płynie we mnie angielska krew - mówi gracz Manchesteru United.