Bez typowych żądeł, ale nie bez szans - ukraińska ofensywa przed meczem z Polską

2013-03-21 01:03:47; Aktualizacja: 11 lat temu
Bez typowych żądeł, ale nie bez szans - ukraińska ofensywa przed meczem z Polską Fot. Transfery.info
Szymon Podstufka
Szymon Podstufka Źródło: Transfery.info

"Że nie wystarczą tylko dobre chęci, wiedzą doskonale zwłaszcza impotenci" - takie właśnie, zasłyszane kiedyś przysłowie przychodzi nam na myśl, gdy analizujemy poczynania ofensywne piłkarzy reprezentacji Ukrainy.

Od meczu z współgospodarzem Euro zależy bardzo wiele, by nie powiedzieć wszystko. Zresztą - możecie o tym usłyszeć codziennie, a z pewnością im bliżej meczu, tym częściej atakująca nas zewsząd trójka z Borussii zostanie zastąpiona drużyną narodową. Naturalna kolej rzeczy.

Ulegając tej gorączce postanowiliśmy przeanalizować, kim będzie chciała nas postraszyć Ukraina. Wnioski są dość optymistyczne, co oznacza ni mniej ni więcej, że... coś musi pójść nie po naszej myśli.
 
Ukraińscy snajperzy mają bowiem dość mocno rozregulowane celowniki. Trójka, spośród której selekcjoner Mikhaił Formenko wybierze swoje główne żądło na starcie z Polską, a więc Seleznyov, Dević i Zuzulia (Vladimir Gomenyuk raczej na pewno nie zagra), ma w tym sezonie razem 18 goli w 78 meczach. Jeśli więc śledzą poczynania Roberta Lewandowskiego, to musi on wpędzać ich w niemałe kompleksy. Sam bowiem na zdobycie ośmiu bramek więcej potrzebował 36 spotkań mniej. A poziomu Bundesligi z poziomem ligi ukraińskiej (szczególnie przepaści, jaka dzieli zespoły z dołu tabeli od czołówki) porównywać nawet nie będziemy.
 
Zaraz powiecie, że owszem, Lewy to supersnajper, ale nie w reprezentacji, gdzie męczy się już od 792 minut bez gola. Cóż, delikatnie mówiąc, wspomniane trio festiwalu strzeleckiego bynajmniej na kadrze sobie nie urządza. Faworyt do wyjścia w podstawowej jedenastce na Polskę, a więc Seleznyov, na trafienie w narodowych barwach czeka od 677 minut, od meczu z... Biało-Czerwonymi. Żeby pokazać, jak wiele czasu minęło od tamtej pory warto wspomnieć, że bramkę w zremisowanym przez nas 1:1 meczu zdobył Ireneusz Jeleń, a na boisku zameldowali się też Iwański, Bandrowski czy Smolarek. To jednak nic przy Zuzulii, który ostatnio w żółto-niebieskich barwach cieszył się po zdobyciu gola 881 minut temu, w czerwcu 2010 roku. Najlepiej teoretycznie wypada naturalizowany Serb Dević, który trafił na Euro 2012 w meczu grupowym z Anglią. Jego pech polega jednak na tym, że prawidłowo zdobyty gol uznany nie został (piłka wybita z bramki przez Johna Terry'ego), a napastnik wraz z kolegami pożegnał się z turniejem.
 
 
Znacznie większym zagrożeniem mogą, a nawet powinny być skrzydła. Waldemar Fornalik zapewne szeroko się uśmiechnął gdy okazało się, że z powodu kontuzji pleców naprzeciw jego podopiecznych nie stanie "ukraiński Messi", a więc Yevhen Konoplyanka. "To typ piłkarza, który nie lubi mówić o sobie. Nie musi. Inni robią to za niego" pisze James Appell z iTV.com. Lewoskrzydłowy Dnipro Dnipropetrovsk to bez wątpienia największy talent ukraińskiej piłki ostatnich lat (a już na pewno najgłośniejszy). Latem ponoć chciał go u siebie Arsene'a Wenger, gdy jeszcze szukał karty przetargowej w negocjacjach z Robinem van Persie. Zachwycony był nim też sir Alex Ferguson. Jego trener, Juande Ramos twierdzi jednak, że jeśli ktoś będzie poważnie myślał o wzmocnieniu lewej, bądź prawej flanki Ukraińcem, będzie musiał rozstać się z sumą w okolicach 50-60 milionów euro. 
 
Pod jego nieobecność, nadzieje wszystkich kibiców za naszą wschodnią granicą uosabiać będzie inne cudowne dziecko piłki ukraińskiej. Urodzony w Sankt Petersburgu 23-letni Andrij Jarmolenko jest wręcz skazany na pójście śladami najwybitniejszych rodaków. Gdy w latach 80. ubiegłego wieku Oleg Blochin zachwycał wszystkich w Kijowie, piłki na stadionie podawał Andriy Szewczenko. Gdy zaś Szewa porywał tłumy swoją grą, z podziwu wyjść nie umiał właśnie Jarmolenko. - Gdy miałem osiem lat, widziałem gołe Shevchenki z Barceloną i marzyłem o tym, by pewnego dnia samemu prowadzić klub ku takim sukcesom - wspomina zawodnik Dynama Kijów.
 
Jarmolenko, jeśli porównywać go do Konoplyanki, jest zawodnikiem znacznie bardziej kompletnym. Wszystko dzięki Waleremu Gazzaevowi, który często na początku kariery ustawiał swojego podopiecznego na lewej obronie. - Trener chciał, bym wykorzystał swoje umiejętności techniczne, ale też bym pracował dla dobra drużyny. To był dla mnie prawdziwy test, musiałem przestawić swoje boiskowe myślenie - wspomina. To jednak nie przeszkadza mu w zdobywaniu bramek - w obecnym sezonie jest najskuteczniejszym z ukraińskich zawodników powołanych na mecze z Polską i Mołdawią. Na swoim koncie ma 9 goli w 36 meczach, do których dorzucił także 7 asyst. Jest także drugi pod względem bramek w reprezentacji wśród powołanych.
 
Pierwsze miejsce okupuje bowiem doświadczony (choć nie taki stary, bo dopiero 29-letni) Oleg Gusev z dwunastoma bramkami w narodowych barwach na koncie. Shevchenko (48 goli w reprezentacji) i Blochin (42) pewnie słysząc, że prawy pomocnik, a bardzo często prawy obrońca jest najskuteczniejszym z podopiecznych Formenki, mają ciarki na całym ciele. Bynajmniej nie ubliżamy w tym miejscu Gusevowi, którego wierność kijowskiemu Dynamo i wszechstronność, która jest u niego dużą zaletą i zaprzeczeniem zasady, że jak ktoś jest do wszystkiego, to tak naprawdę jest do niczego. 
 
Na Guseva trzeba będzie bowiem uważać wcale nie mniej, niż na Jarmolenkę. Prawdopodobnie wobec braku Konoplyanki to właśnie ta dwójka wyjdzie w podstawowym składzie na skrzydłach. A Gusev, poza typowymi dla zawodnika na jego pozycji walorami, a więc dobrym uderzeniem z dystansu, przeglądem pola i wizją gry, dysponuje także instynktem strzeleckim, który pozwala mu znaleźć się w polu karnym w najmniej oczekiwanym momencie. To jest jednak także największym mankamentem w grze pomocnika Dynama Kijów, bowiem czasami jego rajdy są bardzo nieodpowiedzialne. Najboleśniej odczuli to Ukraińcy w meczu z Francją na Euro, kiedy to Franck Ribery wielokrotnie korzystał z nieobecności mającego go kryć prawego defensora.
 
Czy jednak możemy zlekceważyć Ukrainę, która po odejściu Szewczenki wydaje się wciąż szukać swojej tożsamości w ataku? Pomimo tego, że nawet Mołdawii udało się ze starcia eliminacyjnego z naszymi najbliższymi rywalami wyjść z czystym kontem, należy pamiętać, że w ofensywie grają tam zawodnicy warci w sumie kilkadziesiąt milionów euro. A nie tacy już przeciwko Polakom trafiali.
Więcej na ten temat: Polska Ukraina Artykuł