Bramkarza i snajpera na Ligę Mistrzów Legia już ma
2016-07-27 23:24:30; Aktualizacja: 8 lat temuLegia Warszawa wygrała w pierwszym meczu III rundy eliminacji Ligi Mistrzów z Trenczynem 1:0. Wnioski po meczu?
Jeśli awansują, to dzięki „Niko”
Życiepisze przeróżne scenariusze. Może paradoksalnie Legii uda sięawansować do fazy grupowej Ligi Mistrzów właśnie teraz, gdydysponuje naprawdę słabym składem i gra jak gra. Jeśli losfaktycznie będzie dla legionistów tak łaskawy trzeba podkreślićjedno - będzie to głównie zasługa Nemanji Nikolicia. Węgierwładował już czwartą bramkę w eliminacjach. W Żylinie długosię rozkręcał, już na samym początku zmarnował jedną świetnąokazję, ale w końcu trafił. Liczy się końcowy efekt, alegioniści wygrali 1:0 na wyjeździe po jego trafieniu. Jeślichodzi o samego gola - był tam, gdzie być powinien.
Kucharczykwystraszył się nowego rywala
Tonie było spotkanie skrzydłowych. Michał Kucharczyk i MichaiłAleksandrow przez długi okres nie dawali zupełnie niczego drużynie.Cały czas zresztą zastanawiamy się czy ten drugi aby na pewno przebywał na boisku. Pierwszy - pod koniec meczu nieco odkupił winy.Skrzydłowych rozlicza się z asyst i „Kuchy” ją zanotował.Wygrał pojedynek z Martinem Sulkiem i nieźle dośrodkował wkierunku Nikolicia. Sprowadzenie przez Legię Steevena Langilachyba zrobiło swoje.
Gdyby nie Malarz, byłbypogrom
PiłkarzeTrenczyna bardzo łatwo dochodzili do sytuacji. Ciężko toprzechodzi przez palce, ale gdyby nie interwencje Arkadiusza Malarza,Legia przegrałaby kilkoma bramkami. Możecie się mądrzyć, żepiłka za każdym razem leciała wprost w golkipera warszawskiejdrużyny i czyste konto to żadna jedna zasługa, ale przecieżprzewidywanie sytuacji czy dobre ustawianie się to bramkarskieabecadło. Malarz pod koniec pierwszej połowy popełnił jeden błąd,notując złe wyjście, ale chwilę później go naprawił. Zero postronie strat to jego zasługa.
Zaskoczył ten, odktórego wymaga się najmniej
Poniezłym spotkaniu ligowym ze Śląskiem Wrocław szansę gry odpierwszych minut z Trenczynem dostał Michał Kopczyński. I z całąpewnością nie zawiódł. Wyglądał bardzo pewnie. Grał bezżadnych kompleksów, zupełnie jakby miał takich spotkań na koncieprzynajmniej kilkanaście. Zdecydowanie najjaśniejsza postać Legiiw środku pola.
Zabrakło błysku
ThibaultMoulin trafił do Legii, żeby kreować grę. W poprzednichspotkaniach kilka razy (póki co dosłownie - kilka) pokazał, żefaktycznie ma ten błysk. W Żylinie jednak nie było go ani trochęwidać. Tak samo zresztą można ocenić występ Tomasza Jodłowca,który co prawda ma nieco inne zadania, ale efekt był ten sam.„Jodła” wyglądał na ospałego. Mało walczył, często byłspóźniony, niewiele odbierał.
Bramkarza i napastnika na Ligę Mistrzów Legia już ma. Czekamy na resztę.