Cud na Stadionie Narodowym. Lewandowski znowu ratuje skórę kolegom

2016-10-11 23:02:15; Aktualizacja: 8 lat temu
Cud na Stadionie Narodowym. Lewandowski znowu ratuje skórę kolegom Fot. Transfery.info
Źródło: Transfery.info

Kto jeśli nie on? Robert Lewandowski ponownie przesądził o zwycięstwie reprezentacji Polski, która zagrała beznadziejne spotkanie.

Wymazać z głów polskich kibiców (nie)miłe wspomnienie po sobotnich frikadelle (kotlety mielone – narodowa potrawa w Danii). „Biało-Czerwoni” pokonali przeciwnika po trzech golach Roberta Lewandowskiego, ale utrata koncentracji i doprowadzenie do nerwowej sytuacji (po samobójczym trafieniu Kamila Glika i bramce Poulsena zrobiło 3:2) spowodowało, że owszem zjedliśmy danie, ale do dziś odbija nam się czkawką.

Początek spotkania zwiastował nam wielki mecz „Biało-Czerwonych”. Polacy mieli grać elastycznie, dłużej utrzymywać się przy piłce, co dałoby nam kontrolę nad wtorkowym meczem. I piłkarze Adama Nawałki od pierwszego gwizdka sędziego starała się realizować założenia trenera. W 11. minucie na prawym skrzydle uwolnił się Kamil Grosicki, posłał idealne dośrodkowanie wprost na głowę Łukasza Teodorczyka, który jednak o włos minął się z piłką, a Robert Lewandowski nie trafił czysto w piłkę. Jednak Polacy w dalszym ciągu nękali przeciwnika ostrymi dośrodkowaniami i wysokim pressingiem, ale nasi piłkarze nie wykorzystali ogromnej przewagi w posiadaniu piłki i dobrych okazji do zdobycia bramki. Ormiańskiego bramkarza nie potrafili pokonać chociażby kapitan „Biało-Czerwonych” i były snajper Lecha Poznań. 

Po niezłej grze nie zwieńczonej golem Polacy schodzili do szatni w towarzystwie gwizdów niezadowolonych kibiców, ale to druga połowa miała należeć do nas. Ormianie od 30. minuty grali w osłabieniu, po tym jak drugą żółtą kartkę otrzymał Andonian i Adam Nawałka powinien wykorzystać kwadrans na skuteczne ustalenie taktyki. Początek po wznowieniu gry dawał nadzieję, że selekcjoner naszej reprezentacji nie zmarnował tego czasu, bo Polacy szybko objęli prowadzenie, ale wtedy wybiła 50. minuta meczu…

Najpierw Maciej Rybus niepotrzebnie faulował przeciwnika przy linii bocznej boiska, później Thiago Cionek nie zdołał upilnować Haroyana i Łukasz Fabiański musiał wyjmować piłkę z siatki. W trzy minuty wygrany mecz zmienił się w spotkanie o honor. „Biało-Czerwoni” nie byli w stanie przeciwstawić się przeciwnikowi, który mimo gry w osłabieniu walczył na boisku w stylu gladiatorów z filmu „300”. Determinacja, zaangażowanie i walka na całej szerokości boiska. Bez względu na klasę piłkarza po przeciwnej stronie. Z resztą to rywale Polaków wyglądali we wtorkowy wieczór niczym klasowy zespół, a Lewandowski i spółka odgrywali tylko rolę statystów. 

Jednak piłka nożna nie była, nie jest i z pewnością nie będzie sportem sprawiedliwym. Gdyby tak było, to „Biało-Czerwoni” skończyliby ten mecz ze stratą trzech lub czterech bramek, bo tyle stuprocentowych sytuacji mieli Ormianie w ostatnich 20. minutach meczu. A to, że ich nie wykorzystali mogą zarzucać tylko i wyłącznie sobie. Polacy po wielu minutach męczarni i gry w stojanowa (oraz kilku interwencji Beglaryana) doskonale rozegrali jedną akcję, którą na bramkę zamienił – oczywiście – Robert Lewandowski.

Kapitan reprezentacji Polski kolejny raz uratował skórę swoim kolegom, ale jeśli ostatni mecz z Danią wlał w nasze serca wątpliwości, to ten wtorkowy nas poważnie zaniepokoił. Już dawno nie widzieliśmy naszej drużyny grającej w tak słaby sposób i Adam Nawałka na pewno nie może dziś odetchnąć. Zapowiada się świdrujący ból głowy i trzy dni analiz. Oby wiążących.

Polska – Armenia 2:1 (0:0)
Bramki:
Mkoyan (48’ sam.), Lewandowski (90+4’) – Haroyan (51’)

Polska: Fabiański – Błaszczykowski, Glik, Cionek, Jędrzejczyk (34’ Wszołek) – Grosicki (70’ Kapustka), Krychowiak, Zieliński, Rybus – Teodorczyk (85’ Wilczek), Lewandowski

Armenia: Beglaryan – Minasyan, Haroyan, Mkoyan, Andonian, Airapetian – Hovhannisyan (61’ Ozbiliz), Muradyan (34’ Voskanyan), Grigoryan, Manoyan – Pizzelli (85’ Hakobyan)

Żółte kartki: Cionek, Błaszczykowski – Andonian, Beglaryan
Czerwone kartki:
Andonian

Widzów: 44 785
Sędzia:
Ivan Kruzliak