Dlaczego na transferze Maty Chelsea zyska i to... potrójnie?
2014-01-24 21:49:54; Aktualizacja: 10 lat temu Fot. Transfery.info
Umowa podpisana, wszystko dopięte na ostatni guzik - Juan Mata został zawodnikiem Manchesteru United. Gdzieś w gabinecie na Stamford Bridge Jose Mourinho zaciska pięść i uśmiecha się pod nosem z zadowolenia.
Bynajmniej nie dlatego, że sprzed nosa sprzątnął Liverpoolowi Mohameda Salaha. Zresztą zupełnie tak, jak Williana Tottenhamowi, mimo że ten zdążył już być obfotografowany z koszulką "Spurs". Bynajmniej nie dlatego, że Chelsea zaliczyła ostatnio serię pięciu kolejnych zwycięstw w Premier League, tym samym nie dając odskoczyć ani Arsenalowi, ani Manchesterowi City, dodatkowo uciekając próbującemu się włączyć do walki Liverpoolowi.
Portugalczyk może być zadowolony dlatego, że oddał do Manchesteru United Hiszpana, który jeszcze w ubiegłym sezonie był wśród nominowanych do nagrody PFA (Związek Zawodowy Piłkarzy) dla najlepszego piłkarza roku w Premier League. Że wzmocnił klub, który znajduje się w kryzysie i który taki transfer może przywrócić do życia. Dać tyle, co na przykład przejście Mesuta Özila do Arsenalu.
Portugalczyk jest więc szaleńcem? Przecież gdyby sezon temu na pomysł sprzedania United Maty wpadł Rafa Benitez, niechęć wobec niego byłaby w Chelsea jeszcze większa. Nie, Mourinho wiedział jak zagrać kartami, które ma w ręku, by zyskać na tym jak najwięcej.
Po pierwsze - Chelsea o 37 milionów funtów zwiększa swoje pole manewru wobec Financial Fair Play i ma o 37 milionów więcej do wydania choćby i teraz (patrz - domknięty transfer Salaha). A i pensję Mata pobierał nie najmniejszą, bo w okolicach 70 tysięcy funtów tygodniowo. Tyle Egipcjanin na pewno nie dostanie, dlatego też i tu pozostaje luka do wypełnienia. W przeciwieństwie do boiska, na którym w systemie Mourinho po prostu nie było dla Maty miejsca.
Po drugie - Portugalczyk wie, że od tej chwili Manchester United będzie jego dłużnikiem. Bo nie było słychać, by robił wielkie problemy przy tym transferze, wszystko poszło raczej gładko i można nawet powiedzieć, że z jego błogosławieństwem. Jeśli więc Chelsea weźmie w niedługim czasie któregoś z piłkarzy United na celownik, sporym nietaktem będzie nie spojrzenie i nie pochylenie się nad propozycją "The Blues". Klubu, dowodzonego przez dobrodzieja, który pozwolił United na sprowadzenie hiszpańskiego magika.
No i po trzecie - spójrzcie na terminarz. Mata nie będzie już miał okazji ukłuć Chelsea w lidze, bo klub ze Stamford Bridge rozegrał już obydwa spotkania z United. Nie zrobi tego także w FA Cup. Ani w Champions League, jako że wystąpił w tych rozgrywkach jako zawodnik Chelsea. Będzie za to mógł utrudnić życie Manchesterowi City i Arsenalowi, które "Czerwone Diabły" mają jeszcze w terminarzu. Arsene Wenger nazwał nawet cały ten ruch "nie fair wobec rywali do tytułu".
A Mourinho - jak to on - przemyślał to wszystko i uznał, że pozbywając się Hiszpana, zwiększy swoje szanse na mistrzostwo Anglii. Otwarcie powiedział zresztą, że w tym wyścigu Manchester United nie stanowi dla niego żadnego zagrożenia.
Oczywiście w przyszłym sezonie będzie już musiał się głowić, jak Matę zatrzymać. Ale do tej pory będzie miał już zgranego z zespołem Salaha i pewnie co najmniej jednego zawodnika kupionego za pieniądze z transferu Hiszpana.