Dobry zwyczaj? Wypożyczaj!
2015-01-03 16:10:48; Aktualizacja: 9 lat temuSobota, 28. grudnia. Watford ogrywa Cardiff na Millenium Stadium. Mecz kończy się wynikiem 4:2, ale gdyby nie wypożyczeni do Watfordu piłkarze - Odion Ighalo i Adlene Guedioura, tej wygranej by nie było.
Otwarcie się okna transferowego w Anglii zbiegło się w czasie z przywróceniem klubom Football League możliwości wypożyczania zawodników. I choć z długoterminową strategią klubu nie ma to absolutnie nic wspólnego, wiele ekip czekało na nią z utęsknieniem. Na ławce rezerwowych Chesterfield w ostatnim grudniowym spotkaniu zasiadło tylko czterech zdrowych zawodników. Może gdyby „The Spireites” zdecydowali się wcześniej na kilka wypożyczeń, menedżer Paul Cook nie musiałby kleić składu z ledwie 15 piłkarzy.
Krótkoterminowe zmiany klubów są bowiem w Anglii plastrem, który uratował nie jeden rozpadający się zespół. Od Chesterfield przezorniejsi byli w każdym z pozostałych 23 zespołów League One. Tacy MK Dons z pewnością nie byliby w tym samym miejscu, w którym są, gdyby bramek nie strzelali Will Grigg z Brentford (26 meczów, 9 goli, 2 asysty) i Benik Afobe z Arsenalu (29 meczów, 19 goli, 6 asyst). To oni po dwa razy pokonywali Davida De Geę, gdy Dons eliminowali United z League Cup. Popularne
„The Dons” to najbardziej jaskrawy przykład, jednak w wielu innych ekipach od League Two, aż po Championship, także znajdziemy wielu graczy, bez których ciężko wyobrazić sobie oblicze zespołu.
Najgorsze we wszystkich tych przypadkach jest, że za moment nie będzie ich w klubie i wszystko trzeba będzie budować od nowa. Często jest zresztą tak, że „loanees” nawet nie trenują w swoim tymczasowym miejscu pracy. Daleko im do utożsamiania się z zespołem, w którym lądują maksymalnie na dziesięć miesięcy. Niejednokrotnie mieszkają nadal tam, gdzie wcześniej. Nie czują żalu związanego ze spadkiem, ani wielkiej radości, jaką daje awans do wyższej ligi. A jednak są niezbędni.
Bez swoich wypożyczonych, Watford pewnie mógłby tylko pomarzyć o awansie do Premier League dwa sezony temu. A jednak - dzięki Giampaolo Pozzo i jego powiązaniom w Granadzie i Udinese, na Vicarage Road wylądowali Jean-Alain Fanchone, Alex Geijo, Fernando Forestieri, Marco Cassetti, Steve Beleck, Matej Vydra, Almen Abdi, Ikechi Anya, Neuton, Joel Ekstrand, Daniel Pudli, czy Christian Battocchio. Część z nich okazała się kompletnymi niewypałami, ale Vydra (20 goli i 9 asyst w 41 meczach), Casetti (38 meczów), Ekstrand (32 mecze), Abdi (12 goli i 9 asyst w 39 meczach), Forestieri (8 goli i 10 asyst w 28 meczach) czy Pudil (1 gol i 5 asyst w 37 meczach), okazali się kluczowymi elementami układanki.
W tym wszystkim jest też bardzo pozytywny polski akcent. Wypożyczenie Artura Boruca odmieniło oblicze Bournemouth, które pod wodzą Eddiego Howe’a zachwyca na zapleczu Premier League. Warto nadmienić, że to jedyne wypożyczenie, na jakie zdecydował się w tym sezonie Howe, niemo krytykując w ten sposób tych wszystkich, którzy biorą z lepszych klubów garściami, by ostatecznie z części graczy zupełnie nie korzystać.
System oparty na wypożyczeniach nie podoba się w FIFA. Federacja chce zabronić tzw. emergency loans, czyli wypożyczeń przeprowadzanych poza okienkiem. Kłóci się to bowiem z zakazem zmiany barw klubowych w okresie, gdy okno transferowe pozostaje zamknięte.
Ciężko jednak wierzyć, by z opinią FIFA zgodzili się angielscy menedżerowie. W ostatniej przedświątecznej kolejce, na boiska League One i League Two wybiegło 116 wypożyczonych piłkarzy. Kolejnych 29 przesiedziało całe spotkanie na ławce. Daje to średnio 3 „loanees” w przeciętnej kadrze meczowej. Gałęzi, na której się siedzi, nie wypada podcinać.