Duda błyszczy. Legia wraca na fotel lidera Ekstraklasy

2016-02-28 19:19:00; Aktualizacja: 8 lat temu
Duda błyszczy. Legia wraca na fotel lidera Ekstraklasy Fot. Transfery.info
Źródło: Transfery.info

Kolejny przeciwnik i... kolejne zwycięstwo. "Wojskowi" w nowym roku nie mają sobie równych!

304 minuty

Niedzielne spotkanie między Legią i Ruchem często było porównywane do walki Dawida z Goliatem. Warszawianie w zimowym okienku transferowym pokazali rywalom miejsce w szeregu i sprowadzili kilku wartościowych zawodników. Lepsi piłkarze, tłum obcokrajowców i stadion przypominający najlepsze europejskie areny - nic więc dziwnego, że Ruch w porównaniu z „Wojskowymi” wygląda jak biedna mysz kościelna.

Jednak futbol wielokrotnie pokazał, że to nie pieniądze grają na boisku, a zawodnicy. Najlepszym tego przykładem jest drużyna Leicester i rodzimy Piast Gliwice (zwłaszcza z rundy jesiennej). Dlatego Waldemar Fornalik zapakował do autokaru swoją mieszaninę rutyny z młodością i przyjechał do stolicy po trzy punkty. „Niebiescy” swojej szansy upatrywali w próżności stołecznych piłkarzy, szczelnej obronie i dobrych nastrojach po wygranych derbach Śląska. Największym atutem gości miała być defensywa. Podopieczni byłego selekcjonera reprezentacji Polski głęboko ustawiają swoje linie i przez całe spotkanie dbają o jak najmniejsze odległości między nimi. Trywialne rozwiązanie? Być może! Ale to właśnie  bronienie poprzez odpowiednie zagęszczenie pola gry spowodowało nabicie aż 304 minut bez straty bramki.

Słowacka perła

Jednak Legia kolejny raz pokazała, że w nowym roku nie ma na nią mocnych. Siódme poty wylane w okresie przygotowawczym przełożyły się na moc, która teraz procentuje. „Legioniści” grali dziś w szybkim tempie, po stracie piłki starali się natychmiast zakładać pressing na rywalu, a w sytuacjach kryzysowych pewnymi interwencjami popisywał się Michał Pazdan. Trener Czerczesow ze spokojem przyglądał się poczynaniom jego zawodników, a niepewne głosy o braku skrzydłowych (za cztery żółte kartki pauzowali Michał Kucharczyk i Guilherme) może w swoim stylu skomentować głośnym śmiechem. 

Dobrego nastroju Rosjanina nie byłoby bez Ondreja Dudy. Słowak wraz Michałem Masłowskim zajęli pozycje nominalnych skrzydłowych Legii, a występ tego pierwszego rozmontował dotychczas szczelną obronę chorzowian. Duda w systemie 1-4-4-2 zajął pozycję na lewej flance, ale w każdej akcji z piłką schodził do środka boiska. W ten sposób pomocnik gospodarzy częściej grał tuż za plecami Nikolicia i Prijovicia, których uruchamiał prostopadłymi podaniami. Tak padła pierwsza bramka dla „Wojskowych”, choć warto zaznaczyć, że węgierski napastnik był w momencie podania na pozycji spalonej. W wolny sektor opuszczany przez Dudę wielokrotnie wbiegał Adam Hlousek, który był drugim wyróżniającym się zawodnikiem nowego lidera Ekstraklasy – groźne dośrodkowania,  kilka rajdów i przechwytów to było dla niego za mało. Czech podsumował swój występ bramką, która ustaliła wynik meczu.

Legia konsekwentnie kroczy ustalonym przez siebie szlakiem. Po 24. kolejce wraca na fotel lidera Ekstraklasy, z którego spadła w sierpniu ubiegłego roku. Warszawianie kroczą od zwycięstwa do zwycięstwa, robią wrażenie pod względem fizycznym i jakościowym, ale trener Czerczesow przed spotkaniem z Termaliką jak mantrę musi powtarzać swoim zawodnikom pewne słowa: „ Pycha kroczy przed upadkiem. A za upadkiem kroczy śmieszność”.