Dwóch nowych Brazylijczyków w Legii. Tylko - kim oni w ogóle są?

Wczorajsze wypożyczenie dwóch młodych Brazylijczyków - Alana Fialho i Petersona - wzbudziło trochę emocji. Głównie negatywnych, ze względu na to, że to zawodnicy z głębokich rezerw Fluminense.

A co wiemy o Alanie Fialho i Petersonie Silvino da Cruzie? W zasadzie - niewiele. Fialho, środkowy obrońca, w dorosłej piłce zaliczył jak dotąd dopiero sześć ligowych spotkań w mistrzostwach stanu Sao Paulo, w barwach Audaxu. Ze skrótów wynika, że w zasadzie ten zawodnik na boisku używa głównie głowy - i to dosłownie. Jeżeli wierzyć kilkuminutowym wycinkom ze spotkań z Corinthians czy Santo Andre, które udało nam się znaleźć, Fialho rzadko przegrywa pojedynki główkowe. Zastanawia co innego - skoro nawet na wypożyczeniu w Audaxie, a więc drużynie z niższych lig brazylijskich, Alan gra tylko pięciokrotnie w ciągu dwóch lat, to czy faktycznie, jak zapowiadają niektóre portale, "Legia rozwiązała problem z defensywą"?

Przygoda Petersona z dorosłą piłką trwała jak dotąd jeszcze krócej, niż jego kolegi, z którym przylatują do Polski. 22 minuty w mistrzostwach stanowych, za to w barwach notowanego znacznie wyżej od Audaxu, Avai Florianopolis na kolana nie rzuca, choć w spotkaniu z Concordia Atletico Clube udało mu się nawet zdobyć bramkę. Później grywał raczej w zespole Avai u-20, by w tym roku trafić do młodzieżowego Fluminense.

Dotychczasowy przebieg karier dwóch nowych nabytków (bo mamy pewne obawy przed nazywaniem ich wzmocnieniami) Legii, czy raczej jej rezerw, to raczej nie jest materiał na dobrą książkę, chyba nawet nie na kilkustronicowy komiks. Mamy niestety pewne obawy, że za pół roku Legia będzie negocjować z Fluminense skrócenie ich wypożyczenia i powrót do Brazylii. No chyba, że okaże się, że w Brazylii po prostu dotąd się na nich nie poznano i nie odkryto czystej piłkarskiej samby płynącej w ich żyłach.

Tylko że nam jakoś nie chce się w to wierzyć, by w wieku 20 lat w Brazylii przeoczono jakiegokolwiek wybitnie utalentowanego zawodnika...

***