Ekstraklasa gra (4) - międzynarodowy Kaźmierczak, wiecznie młody Surma, dużo dobrej piłki
2013-08-12 19:55:32; Aktualizacja: 11 lat temu Fot. Transfery.info
Gdy idziecie do knajpy i już po przystawce macie odruch wymiotny, spodziewacie się wybornego obiadu? Przyznajemy się bez bicia - my też nie. A jednak Ekstraklasa zaserwowała nam danie sute i - co by nie mówić - przepyszne.
Wspomnianą przystawką był oczywiście mecz Podbeskidzia z Zagłębiem. Nie mogliśmy przypuszczać, że zespoły mające w bramce Gliwę (!) i Rybanskiego (!!!) zakończą mecz bez straty bramki. To najlepiej świadczy o poziomie widowiska, a także o walorach ofensywnych obydwu drużyn.
Dużo lepiej było w drugim meczu, w którym Wisła mierzyła się z Jagiellonią. A na bramkę, jaką na 1:1 w doliczonym czasie gry strzelił Balaj warto było czekać, nawet gdyby przez poprzedzające 90 minut zaserwowano nam powtórkę z męczarni bielszczan z lubinianami.
To chyba najlepszy komentarz, jaki po golu Albańczyka udało nam się znaleźć. Podszedł, nawet nie mierzył, tylko po prostu kropnął ile fabryka dała i dał drużynie Piotra Stokowca kolejny punkt.
To był jednak tylko delikatny przedsmak, cień zapachu z kuchni, w której na podanie już czekały dania godne czterech, a może nawet pięciu gwiazdek. Sobotnie popołudnie z Ekstraklasą było marzeniem każdego polskiego kibica, który postawił naszą rodzimą kopaną nad rozpoczynającą się Bundesligą czy później nad Ligue 1.
Najpierw dzięki fantastycznej prawej stronie Górnik rozprawił się bez litości z Widzewem (o problemach polskich klubów na lewym boku boiska piszemy TUTAJ), pokazując jak powinno się zaatakować rywala, jeśli chce się myśleć o walce o puchary. Bo jeśli zabrzanie utrzymają dyspozycję, to to co wymknęło im się kilka miesięcy temu, może stać się rzeczywistością już wkrótce, na nowym, pięknym stadionie przy Roosevelta. Dodatkowym plusem meczu (nie mylić z nagrodą przyznawaną przez Canal+) był akcent humorystyczny - gol na 2:0, autorstwa Thomasa Phibela. Cyrk na kółkach - jak sam tą akcję nazwał bramkarz łodzian, Maciej Mielcarz - do obejrzenia TUTAJ.
Górnik z Widzewem (bo łodzianie - to trzeba im oddać - momentami byli równorzędnym przeciwnikiem dla zabrzan, odgryzając się raz po raz, szczególnie w drugiej połowie) stworzył widowisko, które postawiło kolejnym meczom poprzeczkę bardzo wysoko. A jednak i Cracovia z Lechią i Legia z Ruchem zagrały na poziomie wcale nie odstającym od meczu z 15:30.
Legia straciła prowadzenie w lidze, status niepokonanej drużyny, a także gola, o którym jeszcze długo nie zapomni były "Legionista", Łukasz Surma. Tak trafić w okienko bramki Kuciaka - majstersztyk. Mistrz Polski zasłużył sobie jednak w stu procentach na porażkę, a za sobotni mecz nikogo byśmy w Legii nie wyróżnili. Bo najbardziej aktywny Kuba Kosecki był jak to ostatnio często bywa - chaotyczny i bez pomysłu.
Pomysł na grę - taki sam w każdym meczu - ma za to Cracovia. Podopieczni Wojciecha Stawowego to obecnie najpiękniej... przegrywający zespół w lidze. Żaden z meczów z ich udziałem nie był nudny, w każdym starali się grać swoje, a więc krakowską wersję tiki-taki, a jednak tylko raz przyniosło to efekt - gdy dwukrotnie Krzysztofa Kamińskiego pokonał Dawid Nowak. Lechia jednak pokazała, że niedociągnięcia obrony "Pasów" potrafi wykorzystać bezlitośnie, tak jak bezlitośnie zabawili się z Marcinem Kusiem i Krzysztofem Danielewiczem Buzała i Matsui. Piętka, druga piętka, strzał pod poprzeczkę i kandydat do bramki sezonu murowany. Z tym że to nie był koniec pięknych trafień nawet w tej serii gier (w drodze wyjątku, do bramki kolejki wybraliśmy dzisiaj cztery trafienia, niech każdy wybierze spośród nich swojego faworyta).
Bo cudownie przymierzył też Przemysław Kaźmierczak, przyjmując piłkę na jedenastym metrze i strzelajac z przewrotki, dając Śląskowi kontakt z Pogonią. Kontakt, który umożliwił skuteczną... pogoń. Za sprawą bramki Hołoty (też niczego sobie, ale przy pozostałych trafieniach - nic szczególnego) gole Golli i Akahoshiego straciły na wartości i zamiast trzech punktów, dały "Portowcom" jedynie jeden.
Punktem nie zamierzali się natomiast zadowolić piłkarze Lecha Poznań, którym kielecka Korona wydatnie pomogła w rozpoczęciu misji pod tytułem: "odzyskiwanie zaufania kibiców".
Najpierw piłkę do własnej siatki próbując ją nieporadnie wybić, skierował Pavol Stano (choć gola ostatecznie zaliczono Łukaszowi Trałce), później głową do własnego bramkarza chciał zagrać Paweł Golański, jednak zrobił to na tyle lekko, że nim Wojciech Małecki dopadł do piłki, zrobił to Vojo Ubiparip. I niechciany przed sezonem w Lechu napastnik już po raz trzeci pokonał ligowego bramkarza. Zaliczając gola na 1:0 Stano, a nie Trałce okazuje się, że Serb to... w pierwszych czterech kolejkach jedyny strzelec bramki dla Lecha.
Na deser czekał mecz w Gliwicach - Piasta z Zawiszą. I też nie zawiódł! Pierwsza połowa to szaleńcze tempo i wymiana ciosów, w drugiej zespoły nieco opadły z sił, ale wciąż próbowały ukąsić rywali i mało brakowało, a Zawiszy by się to udało. Minusa miał dostać od nas Dariusz Trela, za beznadziejną interwencję przy golu na 1:1, jednak obronił karnego Pawła Abbotta w samej końcówce i z winowajcy stał się ewidentnym bohaterem.
NA PLUS:
+ Przemysław Kaźmierczak - "Kaz" przypomniał sobie, za co trafił do Porto i pokazał w meczu z Pogonią, jak gra pomocnik klasy międzynarodowej. Na nagrodę nie musiał dlugo czekać - Waldemar Fornalik powołał go do kadry na towarzyski mecz z Danią.
+ Paweł Olkowski - drugi dowołany przez Waldemara Fornalika zawodnik w ten weekend był jedną z najjaśniej świecących gwiazd całej ligi. Świetny w ataku, bez błędów w destrukcji, grający na miarę wielkiego potencjału, jaki w nim drzemie.
+ Paweł Buzała i Daisuke Matsui - za jedną, niesamowitą akcję, po której ręce same składały się do oklasków, a na PGE Arenie - bez żadnej przesady - kilkanaście dni po wizycie FC Barcelony znów powiało magią "Blaugrany".
NA MINUS:
- Michał Miśkiewicz - nie ma dobrych bramkarzy, są tylko źle trafieni. W Miśkiewicza trafił Albańczyk Balaj, niestety jemu i to nie pomogło w zostaniu bohaterem Wisły. Jakimś cudem piłka przeszła Wiślaka i dała "Jadze" cenny punkt przy Reymonta.
- Thomas Phibel i Maciej Mielcarz - samobój z gatunku Monty Python by się nie powstydził. Phibel zagrywa do Mielcarza, ten potyka się, a piłka powolutku wtacza się do bramki, podcinając jeszcze przed przerwą skrzydła Widzewowi, który już w meczu z Górnikiem się nie podniósł.
- Korona Kielce - "gramy dla trenera Ojrzyńskiego" - mówili przed meczem zawodnicy Korony. No to zagrali. Nawet bezzębny Lech pogryzł słynącą do niedawna z walki do ostatniej kropli krwi Koronę.
JEDENASTKA KOLEJKI: Słowik - Olkowski, Głowacki, Szyndrowski, Henriquez - Nakoulma, Surma, Kaźmierczak, Lovrencics - Akahoshi - Buzała
ZAWODNIK KOLEJKI: Przemysław Kaźmierczak
NIEUDACZNIK KOLEJKI: Michał Miśkiewicz
MECZ KOLEJKI: Pogoń Szczecin - Śląsk Wrocław 2:2, ex aqeuo z Lechia Gdańsk - Cracovia 3:1
BRAMKA KOLEJKI (A WŁAŚCIWIE - CZTERY BRAMKI KOLEJKI): Przemysław Kaźmierczak (Śląsk Wrocław) - zobacz TUTAJ, Łukasz Surma (Ruch Chorzów) - zobacz TUTAJ, Paweł Buzała (Lechia Gdańsk) - zobacz TUTAJ, Edgar Bernhardt (Cracovia) - zobacz TUTAJ.
WYNIKI:
Podbeskidzie Bielsko-Biała - Zagłębie Lubin 0:0
Wisła Kraków - Jagiellonia Białystok 1:1 (Małecki 78. - Balaj 90.+3)
Widzew Łódź - Górnik Zabrze 0:3 (Nakoulma 18., Phibel 40. (sam.), Zachara 61.)
Lechia Gdańsk - Cracovia 3:1 (Pietrowski 8., Wiśniewski 47., Buzała 83. - Bernhardt 25.)
Ruch Chorzów - Legia Warszawa 2:1 (Kuświk 25., Surma 30. - Saganowski 49.)
Pogoń Szczecin - Śląsk Wrocław 2:2 (Golla 12., Akahoshi 45. - Kaźmierczak 76., Hołota 87.)
Lech Poznań - Korona Kielce 2:0 (Trałka 39., Ubiparip 44.)
Piast Gliwice - Zawisza Bydgoszcz 1:1 (Król 20. - Vasconcelos 26.)