Eriksen, Strootman i reszta bandy - największe młode talenty w Eredivisie
2013-02-28 22:26:44; Aktualizacja: 11 lat temu Fot. Transfery.info
Przez ostatnie lata holenderska Eredivisie mizerniała w naszych oczach. Niby zespoły w czołówce podobne, ale jednak względem kilku sezonów wstecz to już nie to samo.
Ta liga - paradoksalnie przez to, że, cytując klasyk "stała się ciekawsza" i o mistrza bije się więcej niż trzy te same zespoły - stała się trudna do oglądania. Trochę jak rosyjska. Niby leci to w telewizji, niby zdarzają się w miarę często ciekawe mecze (na pewno znacznie częściej niż w naszej rodzimej kopanej), ale szczerze? Osobiście nie pamiętam, kiedy ostatnio - przed przygotowywaniem się do pisania tego tekstu - sprawdzałem terminarz i wyniki Eredivisie, o oglądaniu meczów nie wspominając. Częściej wertowanie kanałów i streamów kończyło się wyborem czegokolwiek innego.
Może częściowo jest to też sprawa zawodników, bo o ile potrafimy bez zająknięcia wymienić cały skład Ajaxu z Ibrahimoviciem w ataku czy PSV Hiddinka, kiedy biło się z Milanem o finał Champions League, o tyle złożenie bez zaglądania na Soccerway czy Transfermarkt wyjściowej jedenastki tych drużyn obecnie jest dla nas zadaniem co najmniej karkołomnym.
Tym niemniej wciąż Eredivisie jest niesamowicie wziętą wylęgarnią talentów, ligą przejściową dla piłkarzy, którzy już za chwileczkę, już za momencie będą wkręcać w ziemię najlepszych obrońców globu, albo wręcz przeciwnie - powstrzymywać czołowych atakujących Bundesligi, Premier League czy innej Serie A. Wspomniany wcześniej Ibra, Robin van Persie, Arjen Robben, Luis Suarez, Thomas Vermaelen, Maarten Stekelenburg, Klaas Jan Huntelaar, Moussa Dembele - co łączy tych wszystkich zawodników? Po pierwsze - to absolutny światowy top na swoich pozycjach. Ale to nie wszystko - każdy z nich rozbłysnął i zapracował sobie na transfer do mocnego europejskiego klubu właśnie w Holandii. Takie przykłady można mnożyć niemal bez końca.
Uznaliśmy więc, że o ile nie będziemy nikogo na siłę namawiać, by co weekend siedział i śledził potyczki Ajaxu z Bredą, PSV z Zwolle i tym podobne, o tyle warto wiedzieć, kogo z tej ligi możecie się spodziewać w rozgrywkach, które oglądacie zapewne znacznie częściej. Oto nasz przegląd największych talentów, jakie - tak obstawiamy - w ciągu dwóch, no najpóźniej trzech lat z holenderskiego okna wystawowego trafią na półki w najzamożniejszych piłkarskich domach - w Manchesterze, Madrycie, Monachium, Barcelonie, Londynie...
Filip Đuričić (SC Heerenveen) - polskiego Beckhama, nowego Maradonę, białego Pelego - to wszystko już mieliśmy, dlatego pseudonim "serbski Kaka" nie robi na nas absolutnie żadnego wrażenia. To, co je robi to fakt, jak wiele spoczywa na barkach zawodnika, który ma na karku dopiero dwadzieścia wiosen. Jego wizja gry sprawia, że Heerenveen zyskuje nowe możliwości w ataku, które już niedługo straci. Serb zapowiedział bowiem już w ubiegłym roku, że ten sezon jest jego ostatnim w barwach klubu z Fryzji, a niedawno okazało się, że wybrał już nawet swojego przyszłego pracodawcę. Będzie nim Benfica Lizbona.
Adam Maher (AZ Alkmaar) - To talent naprawdę wyjątkowy, na pierwszy rzut oka widać, jaki ten chłopak ma potencjał - mówi o zawodniku AZ Alkmaar Guus Hiddink. Najbardziej utalentowany zawodnik sezonu 2011/2012 holenderskiej Eredivisie. Możliwość ściągnięcia Mahera sonduje już od jakiegoś czasu PSV, także należy się spodziewać, że na przystanek "Alkmaar" niedługo podjedzie luksusowy autobus, by zabrać urodzonego w Maroko reprezentanta Holandii w znacznie bogatsze rejony futbolowego świata.
Jordy Clasie (Feyenoord Rotterdam) - był serbski Kaka? Czas na "Xaviego z De Kuip". O ile filmiki poświęcone kolejnym brazylijskim geniuszom dryblingu traktujemy z przymrużeniem oka (dwie minuty jakichś przekładanek i kilka strzałów w okienko to i my byśmy jakoś skręcili), o tyle kompilacje poświęcone piłkarzowi Feyenoordu robią wrażenie. Nie ze względu na wyszukane sztuczki techniczne, a na inteligencję boiskową, umiejętność antycypacji wydarzeń na placu gry i zaskakującą jak na jego wiek łatwość w przepychaniu znacznie lepiej zbudowanych zawodników. Zobaczcie zresztą sami:
Wilfried Bony (Vitesse Arnhem) - 22 gole w 21 meczach w Eredivisie - liczby jak najbardziej przemawiają za Iworyjczykiem. To zresztą nie pierwszy klub, w którym zachwyca swoją skutecznością, bo już w Sparcie Praga pokazywał, że odpowiednie podejście do wykonywanego zawodu może go zaprowadzić bardzo, bardzo wysoko. Wypożyczony do Vitesse z Chelsea Tomas Kalas mówi wprost - Jeśli tak dalej pójdzie, żadna siła nie będzie w stanie zatrzymać go w Arnhem. Ten człowiek jest stworzony do gry o najwyższe cele. Gdy dodać do tego zainteresowanie właśnie londyńskiego klubu, a także to, że całkiem niedawno bardzo dobrą opinią na Stamford Bridge cieszył się inny Iworyjczyk... Wszystkie elementy układanki zdają się zmierzać ku bardzo oczywistemu rozwiązaniu, czyż nie?
Dusan Tadić (Twente Enschede) - zadanie: wymień trzech piłkarzy z największą liczbą asyst w Europie w drugiej połowie 2012 roku. Prawidłowa odpowiedź: Messi, Özil, Tadić. Dobra wiadomość dla potencjalnych kupców? Tadić w Twente wreszcie pozbył się łatki świetnego podającego, ale marnego strzelca. Zła? Jego cena może osiągnąć bardzo wysoki poziom, jako że latem był najdroższym zawodnikiem w Eredivisie (7 milionów euro).
Siem de Jong (AFC Ajax) - czego brakuje temu zawodnikowi do Cristiano Ronaldo? Samobójczej bramki w Eredivisie. Obaj bowiem mają na swoim koncie po bramce strzelonej każdemu z ligowych rywali. Portugalczyk trafił jednak także do siatki Realu Madryt, co kapitanowi Ajaxu jeszcze się nie udało. To, co cechuje de Jonga to wielki charakter - po wyborze na kapitana, gdy Jan Vertonghen podpisał kontrakt z Tottenhamem, wielu krytykowało Franka de Boera za wskazanie właśnie 23-latka. Reakcja? MVP Eredivisie roku 2012, a także 8 bramek i 7 asyst w lidze. I jakoś tak nagle liczba krytyków drastycznie zmalała...
Christian Eriksen (AFC Ajax) - pewnie od samego początku tego tekstu czekaliście na akapit poświęcony Duńczykowi. Nic dziwnego. Tottenham, Barcelona, Real Madryt, Manchester United, Manchester City, Liverpool, AC Milan - to najpoważniejsi kandydaci w wyścigu po prawdopodobnie najmocniej rozreklamowaną, a co za tym idzie najdroższą gwiazdę Eredivisie. Samemu zawodnikowi jednak nigdzie się nie spieszy, jako że twierdzi, że sporo nauki jeszcze przed nim. W Ajaxie. I należy temu przyklasnąć, bo zdarzają mu się jeszcze wahania formy, a pobyt pod skrzydłami Franka de Boera, który regularnie studzi głowę młodzianowi, może tylko pomóc mu w tym, by do tej największej piłki wejść od razu z przytupem.
Bruno Martins Indi (Feyenoord Rotterdam) - od odejścia z kadry Gio van Bronckhorsta, Holendrzy bezskutecznie próbują załatać dziurę po lewej stronie bloku defensywnego. Pieters, Willems... to wciąż nie było to, co mogło zapewnić jednej z czołowych reprezentacji globu stabilizacji w tym miejscu boiska. Szybki, zwrotny, mogący grać także na środku. Ronald Koeman mówi o nim, że powinien być "pierwszym wyborem na lewej obronie w kadrze co najmniej przez najbliższe dziesięć lat". Komuś potrzeba lepszej rekomendacji?
Kevin Strootman (PSV Eindhoven) - począwszy od roku 2011 jego kariera nabrała takiego rozpędu, że aż strach pomyśleć, gdzie (i za ile!) ostatecznie wyląduje. W pół roku z Eerste Divisie (2. klasa rozgrywkowa w Holandii), przez Utrecht trafił do PSV, a jego wartość wzrosła w tym czasie sześciokrotnie. Pózniej grał na tyle dobrze, że po roku mógł pakować się i lecieć wraz z - już - kolegami z reprezentacji na Euro 2012. Tajników piłkarskiego rzemiosła uczyć się może obecnie od samego Marka van Bommela i trzeba przyznać, że na boisku coraz bardziej byłego zawodnika Milanu, Bayernu czy Barcelony przypomina.