Finaliści Euro 2012: Anglia
2012-06-05 16:35:28; Aktualizacja: 12 lat temu Fot. Transfery.info
Z perspektywy polskiego fana piłki nożnej, Anglia to - poza Polską oczywiście - kraj, w którym działo się w kontekście Euro 2012 najwięcej.
Przede wszystkim cały czas nie było wiadomo, kto przejmie schedę po Fabio Capello. Faworytem numer jeden był Harry Redknapp - bo nie prowadził klubu z Wielkiej Czwórki (która staje się coraz bardziej umowna), a jednocześnie nikt nie miał wątpliwości co do jego klasy. Jeżeli chodzi o brytyjskich szkoleniowców, to ponad nim jest teraz chyba tylko sir Alex Ferguson, a na równi z nim może David Moyes...
No i oczywiście sprawa z Rio Ferdinandem i jego powołaniem, a raczej brakiem powołania. Zresztą z Rio Ferdy'm to bardzo zabawna sprawa, bo nawet gdy kontuzji doznał Gary Cahill, Roy Hodgson zdecydował się postawić na Martina Kelly'ego. I to mimo swojej wcześniejszej wypowiedzi, że wcale nie skreśla Ferdinanda ze swoich planów jako selekcjonera.
TAKTYKA
Jak w książce "Odwrócona piramida. Historia taktyki piłkaskiej" wspomina Jonathan Wilson, jeden z jego kolegów po fachu powiedział w jednym z barów w Lizbonie podczas Euro 2004, że "ustawienie na boisku nie ma znaczenia, więc nie warto o tym nawet pisać". I faktycznie, Anglia przez dziesięciolecia ortodoksyjnie trzymała się taktyki 4-4-2, jednak nie da się bez końca opierać postępowi. I tak obecnie - za trendem światowym - Anglia przechodzi w 4-5-1, przypominające trochę 4-4-2 z podwieszonym napastnikiem. Jednak takim nie można raczej nazwać Ashely'a Younga - ostatnio pewniaka na tej pozycji. Tak więc należy przyjąć, że Anglia gra taktyką znajdującą się pomiędzy 4-4-2, a 4-5-1.
WYKONAWCY
W bramce pewniakiem jest Joe Hart. Zawodnik, który wreszcie może uciszyć na dobre krytyków angielskiej szkoły bramkarzy. Bo o ile ostatnie lata były mało udane dla takich "tuzów" jak Robert Green czy David James, o tyle Hart prezentuje się bardzo pewnie i nie posądzamy go o to, że wrzuci sobie piłkę do bramki.
Na prawej obronie żonglerka. Gdyby nie poważna kontuzja, na 99 % Hodgson zdecydowałby się na Kyle'a Walkera, który ma za sobą rewelacyjny sezon w Tottenhamie. Jednak wobec tej absencji zagra ktoś z dwójki: Phil Jones - Glen Johnson. Od biedy po prawej stronie może też pobiegać na przykład Martin Kelly, dowołany w miejsce kontuzjowanego Gary'ego Cahilla. To właśnie zawodnika Chelsea, a wcześniej Boltonu będzie brakować Hodgsonowi najbardziej, jeśli chodzi o kompletowanie linii defensywy. Na pewno uszczypliwie nazywany przez angielskie media "Woy Hodgson" (aluzja do jego akcentu) żałuje, że duet stoperów z Chelsea posypał mu się przed turniejem. Drugim pewniakiem jest bowiem John Terry, który nie uskarża się na żaden uraz. U jego boku zagrać więc będzie musiał Joleon Lescott lub Phil Jagielka. I tu ciężko wskazać faworyta, ponieważ w ostatnich siedmiu meczach po dwa razy wychodzili na boisko od pierwszej minuty. Co ciekawe, zawsze w duecie. Lewa obrona to oczywiście Ashley Cole, którego jednak w razie potrzeby powinien godnie zastąpić filar Evertonu, Leighton Baines.
W pomocy kłopoty jeszcze większe niż w obronie, a wszystko za sprawą kontuzji Garetha Barry'ego i Franka Lamparda, dwóch podstawowych środkowych pomocników. Wszystko wskazuje na to, że w pomocy zobaczymy - oprócz pewniaków Parkera, Gerrarda, Walcotta i Younga - Jamesa Milnera lub Alexa Oxlade'a-Chamberlaina (ze wskazaniem na tego pierwszego).
W ataku w pierwszych dwóch meczach brakować będzie Wayne'a Rooney'a, którego zawieszenie przestanie obejmować dopiero w trzeciej potyczce w grupie. Jego koledzy z ataku muszą więc zadbać o to, by "Wazza" nie wracał tylko na mecz o honor. Zająć się tym mają: Welbeck, Carroll oraz Defoe.
TRENER
Roy Hodgson na pewno nie może o sobie powiedzieć, że jest w Anglii przesadnie szanowany. No cóż, nie jest trenerem sukcesu, sparzył się niemiłosiernie w Liverpoolu, gdzie nie potrafił poukładać drużyny tak, by zanotowała równy, dobry sezon (to chyba karkołomne zadanie, bo nie podołał mu też Benitez ani legenda klubu, Kenny Dalglish). Wyszydzany za akcent (wspomniane "Woy Hodgson", czy też okładka The Sun zaraz po jego wyborze na selekcjonera: "Bwing on the Euwos - we'll see you in Ukwaine against Fwance"), wzbudzający zawód po braku nominacji dla Harry'ego Redknappa, stwarzający wrażenie menedżera Anglii z przypadku, tymczasowego... To wszystko może się złożyć na szybką dymisję, szczególnie w przypadku niepowodzenia na Euro. A to zagląda Synom Albionu w oczy coraz głębiej. Brak Cahilla, Ferdinanda czy Lamparda to chyba wystarczające powody, by zacząć się martwić?
PROGNOZA
Anglicy zawsze uważają, że na wielki turniej jadą pokazać innym, jak gra się w piłkę w ojczyźnie futbolu, jakim znamy go obecnie. Wychodzi im to zwykle dość pokracznie, cóż, problemy tej kadry nigdy nie omijały. Teraz ma okazję powalczyć o coś więcej, grupę ma do przejścia, później może trafić na kogoś z grupy "hiszpańskiej" - czyli na Hiszpanię, Włochy, Chorwację lub Irlandię. Na pewno ciekawe byłyby wyspiarskie derby... Jednak na pewno Anglicy muszą się wystrzegać karnych. Szczególnie jeśli w którejś fazie turnieju spotkają się z Portugalią...