Im gorzej, tym lepiej? Nie w Polonii Warszawa!
2019-04-17 21:25:19; Aktualizacja: 5 lat temu Fot. Transfery.info
Ostatnie przykłady Wisły Kraków i Stomilu Olsztyn spowodowały, że niektórzy z kibiców sformułowali tezę: „Im gorzej, tym lepiej”.
Historię Kuby i „Białej Gwiazdy” wszyscy znamy, tak samo jak olsztyńskiego klubu, który w 2019 roku nie przegrał jeszcze meczu.
Ta teza jednak nie jest za bardzo zbieżna z rzeczywistością w przypadku innego, niemniej zasłużonego klubu. Droga Polonii Warszawa do Ekstraklasy wydłuża się w nieskończoność i nieprędko dojdzie do jej powrotu do najwyższej klasy rozgrywkowej. Ba, istnieje prawdopodobieństwo, że klub po raz kolejny ogłosi upadłość. - Rzeczywiście nasza sytuacja jest podobna do tego, co się dzieje w Krakowie, czy w Olsztynie. Tym bardziej jest to zastanawiające, że kluby w dużych miastach, kluby z tradycją mają takie problemy organizacyjno-finansowe - potwierdził w rozmowie z nami wicekapitan "Czarnych Koszul", Krystian Pieczara.
Jeszcze parę lat temu można było zobaczyć w stolicy banery i plakaty, promujące odrodzenie się Polonii. Jednak ostatnio sytuacja nie jest taka, jakby życzyli sobie sympatycy warszawskiego zespołu. Portal naszemiasto.pl w marcu podał informację, że stołeczny klub nie płaci swoim piłkarzom od września zeszłego roku, co też spowodowało odejście jednego z najlepszych piłkarzy, Rafała Zembrowskiego. Wypowiedź Pieczary dla naszego serwisu poniekąd potwierdza te rewelacje i zwraca uwagę na inny, istotny problem: - Nie chciałbym wchodzić w szczegóły, ale mówiąc krótko, sytuacja finansowa jest bardzo trudna. Regularnych wypłat nie ma od wielu miesięcy. Nie mówiąc o tym, że w tym momencie do tego wszystkiego doszło nam wiele urazów, wynikających z faktu, że zarówno teraz jak i w okresie przygotowawczym warunki do trenowania były i są trudne.
Kierownictwo stara się przyciągnąć na trybuny jak największą rzeszę kibiców Polonii. Na mecz pierwszej rundy Okręgowego Pucharu Polski z Bronią zaproponowano nawet promocję, że to kibice wybierali cenę wejściówki (minimalnie pięć złotych). Wiadomo jednak, że takie akcje raczej nie spowodują, że kasa klubu będzie wypełniona po brzegi, a piłkarze nagle dostaną zaległe pensje. Do tego niezbędny jest inwestor.
Głośno było o powiązaniach Marka Jakubiaka z „Czarnymi Koszulami”, ale ten temat w ostatnich dniach ucichł. Być może za sprawą oświadczenia kibiców Legii Warszawa, którzy zapowiedzieli bojkot browarów sygnowanych nazwiskiem Jakubiaka. Pod koniec lutego na łamach „Gazety Wyborczej” 59-latek zadeklarował, że pomoże Polonii, nawet jeśli miałby na tym ucierpieć jego biznes. Jednak słowa to jedno, a czyny to drugie, bo do teraz przy Konwiktorskiej nie ma niezbędnego zastrzyku gotówki. Ponoć osoby z otoczenia kandydata na Prezydenta Warszawy mówią, że inwestycja się opóźnia, gdyż sprawa nabrała politycznego wymiaru i przez to ciężko o negocjacje z niektórymi biznesowymi partnerami. Jakubiak bowiem na wstępie zaznaczył, że nie wesprze „Czarnych Koszul” konkretnymi pieniędzmi, a jedynie będzie służył swoim doradztwem i kontaktami. Wicekapitan Polonii zdaje się mieć dość ciągłych obiecanek, które nic nie wnoszą do warszawskiego klubu: - Na pewno Pan Jakubiak zrobił sobie fajny PR taką wypowiedzią i tyle. Takich historii o tym, że ktoś zaraz ma nam pomóc to w ciągu jednego mikro-cyklu treningowego jest więcej niż granulatu na sztucznej.
Wspomnieliśmy o kibicach Legii, to wypadałoby wspomnieć o fanach "Czarnych Koszul". Swoisty kij w mrowisko postanowił wbić Prezes Czarnych Koszul, publikując kontrowersyjnego tweeta (https://twitter.com/peter_kaluba/status/1115937800225021952?s=19).
Generalnie rozumiemy, co chciał przekazać Peter Kaluba, ale też nie zdziwilibyśmy gdyby ten apel przyniósł odwrotny efekt do zamierzonego. Życzenie powodzenia Legii Warszawa w zdobyciu Mistrzostwa Polski i skrytykowanie rac odpalanych na Konwiktorskiej raczej nie chwyci za serca najzagorzalszych fanów stołecznej drużyny. - Trudno mi się do tego wszystkiego, co się dzieje w relacjach na linii prezes-kibice odnosić, bo staram się tego nie śledzić i w to nie wnikać. Dla mnie najważniejsze jest dobro zespołu, wtedy rośnie klub i kibice są zadowoleni. Chociaż prawda jest taka że kibice, czyli to ostatnie ogniwo, pokazują, że mimo trudnej sytuacji są z nami na dobre i na złe. Wielki szacunek dla nich za to, bo to jest coś, czego ja na pewno nie zapomnę - komentuje Pieczara.
W Stomilu czy w Wiśle są podobne problemy organizacyjne, ale kluby na boisku się bronią. Gorzej jest w wypadku Polonii. Poza wspomnianym odejściem Zembrowskiego, trener zespołu, Krzysztof Chrobak narzeka na wąską kadrę, która dodatkowo zwęża się jeszcze bardziej przez coraz liczniejsze kontuzje.
A jak to wygląda na boisku? Polonia, oprócz ostatniego meczu w ramach regionalnego Pucharu Polski z Bronią Radom, nie wygrała ani jednego spotkania w tym roku. Niedziwne, gdyż trener Chrobak musi eksperymentować z ustawieniem obrony. Do końca sezonu nie będzie mógł on skorzystać z Macieja Wilanowskiego, ponieważ ten zerwał więzadła krzyżowe. Dodając do tego wąską kadrę, którą też trapią kontuzje, możemy ujrzeć krajobraz nędzy i rozpaczy jaki trapi warszawski zespół.
Ostatni mecz Polonii to wyjazdowa przegrana z Unią Skierniewice 1-2. Pierwszy gol padł dla „Czarnych Koszul” po błędzie obrony drużyny gospodarzy i całkiem niezłym strzale naszego rozmówcy już w drugiej minucie meczu. Za siatką, w której wylądowała futbolówka, widać było garaże z graffiti „Widzew Wita”. Łódzki klub też ma swoje problemy, ale jest on w wyższej klasie rozgrywkowej i raczej nie powita on „Czarnych Koszul” na swoim stadionie w najbliższym czasie. Widzewiacy są blisko awansu do I ligi, a Polonia spadła na ósme miejsce w III lidze, dwie pozycje za rezerwami Legii. Do tego dochodzą jeszcze kolejne, nowe problemy...
Użytkownik Twittera @1992_radek jako pierwszy poinformował, że „Akcjonariusze @polonia1911 żądają za 51% akcji 3-ligowego klubu z długami rzędu ok. 700 tys. zł UWAGA ... 5 000 000 zł (słownie: pięć baniek)”.
Co mogą zrobić piłkarze „Czarnych Koszul”? - My jako zawodnicy staramy się maksymalnie skupić na naszych obowiązkach sportowych. Jest ciężko, ale robimy co możemy, wszelkie tego typu rzeczy staramy się zostawiać innym - mówi 30 latek. Nam wypada tylko się z nim zgodzić, a Polonii życzyć powodzenia w znalezieniu inwestora.
DOMINIK BOŻEK