Jak źle jest być Hiszpanem...
2013-11-26 18:05:19; Aktualizacja: 10 lat temu Fot. Transfery.info
Kraj urzędujących mistrzów świata i mistrzów Europy piłkarzami stoi. Co rok wypływa kolejnych kilku światowej klasy zawodników, "La Roja" piękną przyszłość ma właściwie zapewnioną. Na kilkanaście lat. Co najmniej.
A jednak urodzić się w Hiszpanii i świetnie grać w piłkę to z jednej strony błogosławieństwo, z drugiej jednak - jeśli nie jest się absolutnie wyjątkowym, najlepszym wśród najlepszych, a jedynie bardzo dobrym, momentami świetnym - przekleństwo. Bo czy to Hiszpania, czy San Marino, każda reprezentacja ilość miejsc ma bardzo mocno ograniczoną. Przede wszystkim przepisami, które nakazują przebywanie na boisku jedynie jedenastu piłkarzy plus trzech, którzy mogą wejść z ławki.
Przepisy mówią też, że na mistrzostwa świata każdy - bez wyjątku - trener może do grania zabrać 23 zawodników. Nie ma zmiłuj, przy selekcji odpadnie wielu takich, którzy w pozostałych 31 narodowych zespołach miejsce mieliby zapewnione. W większości pewnie w pierwszej jedenastce.
Jeszcze kilka lat temu, gdy triumfalny marsz "La Roja" dopiero się rozpoczynał, było znacznie łatwiej - wyobrażacie sobie, by teraz w kadrze, ba - w pierwszej jedenastce, miejsce miał naturalizowany Marcos Senna? Grajek dobry, defensywny pomocnik bardzo dobry, ale przy obecnym bogactwie - pewnie nikt nawet nie domagałby się jego obecności w wybranej "23".
Oznacza to ni mniej ni więcej, że wielu geniuszy na mundial nie pojedzie. Kogo najprawdopodobniej na nim zabraknie? Oto lista największych nieobecnych, którzy musieliby stanąć na głowie i w tej pozycji pozostać do końca sezonu, by dać sobie minimalne szanse na wyjazd.
José Callejón
W Napoli liczyli, że zaciąg z Realu Madryt okaże się strzałem w dziesiątkę. To znaczy - Albiol miał cementować defensywę, Callejón wzmocnić rywalizację na boku, a Higuain? On miał być tym szczególnym. Miał zastąpić Edinsona Cavaniego tak, by jego brak w ogóle nie był odczuwalny. I co? I okazało się, że najlepszy jest Callejón. Jego forma z początku sezonu, kiedy potrafił rozerwać każdą defensywę, przyprawiała bocznych obrońców w Serie A o zawrót głowy. A dacie wiarę, że w reprezentacji jeszcze nie zadebiutował? Piłkarz, mający w CV grę (nie taką, jak na przykład Jerzy Dudek) w Realu Madryt, a także jeden z najjaśniej świecących w gwiazdozbiorze Napoli.
Mikel Arteta
Karierę - paradoksalnie - złamał mu Everton. Jasne, wybił się w tym klubie, stał się jednym z czołowych rozgrywających Premier League, ale zawodnik średniaka ligi angielskiej nie może dowodzić drugą linią "La Roja". Transfer do Arsenalu nie mógł już nic zmienić, Arteta ma 31 lat i bez sensu do świetnie działającego mechanizmu, do którego w piwnicy i na strychu znajduje się masa nowych, świeżutkich elementów, wstawiać część niezawodną, ale już nieco nadgryzioną zębem czasu?
Javi Martínez
Gość, któremu przypisuje się jedną z kluczowych ról w zatrzymaniu Barcelony przez Bayern w Lidze Mistrzów 2012/2013. A jednak w tym sezonie, w dodatku u rodaka, Pepa Guardioli, nie gra za wiele, nie jest pierwszym, drugim, ani trzecim wybroem na ławce, a w reprezentacji od Pucharu Konfederacji nie zagrał w meczu o stawkę. Cóż, skoro zatrzymał Barcelonę, a w kadrze spory procent zawodników to gracze "Dumy Katalonii", to może jest w tym jakieś drugie dno?
Roberto Soldado
Diego Costaw wybrał Hiszpanię, David Villa w Atletico odzyskał wielką formę i na World Cup 2014 może znów być najważniejszą postacią na szpicy w reprezentacji, dla Negredo transfer do City był strzałem w dziesiątkę, bo wraz z Agüero tworzy morderczy duet, a przecież jest jeszcze Llorente czy Torres. No i to zamiłowanie Del Bosque do gry bez typowego napastnika, z kolejnym pomocnikiem na tej pozycji. Soldado może w tej sytuacji okazać się wielkim przegranym. On co roku dopomina się o ważną pozycję w kadrze, ale cokolwiek by się nie działo, w najważniejszych meczach zawsze siada na ławce. 11 meczów i 6 goli w kadrze to bilans ładnie wyglądający na kartce, ale jak na snajpera co się zowie, sezon w sezon pakującego ponad 20 goli w klubie, musi budzić niedosyt.
Juan Mata
Zawodnik notujący w jednym sezonie 39 asyst w 75 meczach, do tego dokładający 22 gole - marzenie selekcjonera? Nie Del Bosque. Mata jest jednym z ulubionych jokerów w talii Hiszpana, ale w tym sezonie u Mourinho nie ma ani dobrych statystyk, ani nie zachwyca, ani nie cieszy się szczególnym zaufaniem "The Special One". Transfer w styczniu albo wylot do Brazylii na własny koszt? Bardzo prawdopodobne.
David de Gea
Jeśli Pepe Reina nie rozetnie sobie nogi na buteleczce perfum, Valdes nie zawali Barcelonie 10 kolejnych ligowych meczów, a Casillas nie straci zaufania selekcjonera z powodu gry jedynie w Champions League, de Gea ma zerowe szanse na mundial. Trójka golkiperów jest już bowiem doskonale znana i jest to jedna z najłatwiejszych do przewidzenia rzeczy w roku 2014. Prawdopodobieństwo wyboru de Gei jest mniej więcej równe temu, że Nakoulma przedłuży kontrakt z Górnikiem, Lee Cattermole nie otrzyma do końca kariery żadnej czerwonej kartki, a w którejś z kolejek Ekstraklasy na stadionach frekwencja będzie wyższa niż w Bundeslidze.
Isco
Można grać sporo w Realu Madryt i nie pojechać na mistrzostwa? Można. Isco jest na dobrej drodze, bo po świetnym początku w Madrycie, sukcesywnie obniżał loty i już nikt nie twierdzi, że daje temu zespołowi więcej niż Ronaldo. A i to w sierpniu i wrześniu się zdarzało! Rywali ma jednak nie do pozazdroszczenia, bo środek pomocy w "La Roja" jest obsadzony przez najlepszych piłkarzy na świecie. A skoro tak, to każda zmiana wydaje się być nierozsądna. W dodatku na pewno nie taka, za którą nie stoi argument równej, fenomenalnej dyspozycji.
Inni potencjalni wielcy nieobecni na mundialu w reprezentacji Hiszpanii:
Michu (Swansea)
Fernando Torres (Chelsea FC)
Mario Suárez (Atletico Madryt)
Cristian Tello (FC Barcelona)
Thiago Alcantara (Bayern Monachium)